wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 3

            Do holu od razu wpadli chłopaki i jak głupi się uśmiechali. Patrzyłam na nich zdziwiona.
            -Co się tak szczerzycie?- spytałam po dłuższej chwili ciszy.
            Harry nic nie mówiąc podał mi gazetę. Na pierwszej stronie tytuł brzmiał ,,Czy kuzynka Louisa okaże się nową dziewczyną Nialla?’’, a pod nim nasze zdjęcia z parku, zwiedzania Londynu oraz lodziarni. Szybko tutaj drukują! Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam do kuchni. Po chwili weszli za mną chłopcy lekko poddenerwowani. Nalałam sobie soku do szklanki i usiadłam przy blacie. Naprzeciwko mnie usiadł Niall i ciągle się na mnie patrzył. Tak jak reszta chłopaków. Dosyć tego.
            -Co?!- zapytałam już też lekko zdenerwowana tym gapieniem się na mnie.
            -Przepraszam cię za tą gazetę. Powinienem znaleźć jakieś ustronne miejsce. Z dala od tych hien- mówi ze smutkiem blondyn.
            -Nie przepraszaj mnie. Nic się przecież nie stało. Artykuł jest dosyć ciekawy. Zdjęcia są dosyć profesjonalne. No i jestem na pierwszej stronie- śmieje się i wstawiam szklankę do zlewozmywaka.
            -Nie gniewasz się?- pytają chórkiem zdziwieni.
            -Nie. Od momentu kiedy zgodziłam się tu przylecieć wiedziałam, że tak będzie. Ten artykuł nie jest obraźliwy, więc nie mam nic przeciwko. Prawda, że chciałabym mieć trochę prywatności w takich momentach- wskazałam na zdjęcie z parku, gdy trzymamy się z niebieskookim za rękę.- Ale nie róbmy z tego jakiegoś wielkiego problemu. Jakby napisali, że jestem dziwką. To moglibyśmy o tym pogadać.- Czochram czuprynę Niallera.
            -Ideał z ciebie- mówi mi blondyn, po czym ściska mnie mocno w talii.
            -Dziękuję- uśmiecham się szeroko do niego.
-Widzę, że mamy nową parę w naszej rodzinie- szczerzy się Hazza.
            -Zamknij się- odpowiadamy równo z Niallem.
            -Nawet identyczni- ciągnie dalej.
            -Daj spokój- karcę go.- Co dzisiaj robimy?- pytam ich.
            -Może zaprosimy Pezz, Sophie i Eleanor i spędzimy razem wieczór- proponuje Zayn.
            -Natalie?- pyta kuzyn.
            -Nie mam nic przeciwko. Chętnie je poznam- mówię im.
            -Okej to my idziemy dzwonić- powiedzieli chórkiem Liam, Zayn i Lou, po czym wyszli z kuchni. Zrobiłam tak samo i poszłam do siebie.
            Zmęczona padłam na łóżko i myślałam, że z niego nie wstanę. Niestety musiała. Włączyłam komputer i weszłam na Facebooka. Pierwsze co zobaczyłam to wielkie zdjęcie mnie i Nialla. Nawet tam już wiedzą. Zuza była dostępna więc do niej napisałam. Popisałyśmy chwilkę. Powiedziałam o co chodzi z tymi zdjęciami. Ucieszyła się i to bardzo. Chciałam jeszcze z nią pisać, ale ludzie zaczęli spamować na prywatnej rozmowie i nie miałam chwili spokoju. Pożegnałam się z przyjaciółką i wylogowałam się. Komputer wyłączyłam i położyłam koło siebie na materacu. Jedyna moja myśl to ,,Usunąć konto na Facebooku’’. Zrobię to jutro, bo dzisiaj mam lepsze zajęcia. Chwile potem usłyszałam dzwonek do drzwi i głośne krzyki, i śmiechy z dołu. Pewnie dziewczyny przyszły. Chętnie poznam dziewczynę mojego kuzyna, tak na żywo.
            Zeszłam na dół oczywiście po drodze na kogoś wpadając. Nie mogłabym przecież takiej okazji opuścić. Spojrzałam w górę i ujrzałam niebieskie tęczówki Niallera. Uśmiechnął się do mnie szeroko i pocałował mnie w policzek.
            -Pozwoliłam?- postanowiłam się z nim troszkę podroczyć.
            -Nie. Mogę?- trochę spóźnione pytanie.
            -Nie- wytykam mu język, po czym się śmieje. Niedługo potem dołącza do mnie.
-Dziewczyny już przyszły- mówi mi.
-Wiem. Myślisz, że mnie polubią?- pytam troszkę niepewna i spuszczam głowę w dół.
-Hej malutka- łapie mnie za podbródek i unosi tak, abym na niego spojrzała.- Ciebie się nie da nie lubić.- Uśmiecha się do mnie.
-Dzięki- mówię mu, po czym schodzimy na dół.
W salonie na kanapie siedzą pozostali chłopacy z trzema dziewczynami. Ładnymi dziewczynami. Witają się ze mną i przedstawiają. Są bardzo miłe i czuję, że się polubiłyśmy. Bardo mnie to cieszy, a oznaką tego jest wielki, porozumiewawczy uśmiech do Nialla.
-Wybierzemy się na zakupy?- pyta Pezz.
            -Pewnie. To co mamy zamiar robić?- zapytałam.
            -Proponuję grę w butelkę- powiedział Lou.
            Niecałe dwadzieścia minut później usiedliśmy z przekąskami w kółku i zaczęliśmy grę. Pierwszy kręcił Lou z racji tego, że wymyślił zabawę. Wypadło na Harrego. Miał za zadanie okrążyć basen z moim kuzynem na barana. Później wypadło na Sophie, która miała za zadanie pocałować Liama z języczkiem. Następnie trafiło na Zayna, który miał pozwolić mi rozczochrać swoje włosy. Jęczał i marudził, ale w końcu się zgodził. Zayn zakręcił butelką i wypadło na Nialla.
            -Masz pocałować w policzek osobę po twojej prawej- wszyscy spojrzeli na osobę po prawej blondyna, którą okazałam się być… ja.
            Chłopak zbliżył się do mnie i musnął leciutko mój policzek. To było skromnie, ale przez moje ciało przeszło miliony drzeszczy.
Następny kręcił Niall i wypadło na Pezz. Miała przebrać się w ciuchy Zayna i przespacerować się po salonie jak na wybiegu. Zrobiła to bez problemu. Zakręciła butelką i trafiło na mnie. Poprosiła mnie do osobnego pokoju i wytłumaczyła zadanie. Wróciłyśmy na swoje miejsce w kółku.
            -Jakie miałaś zadanie?- zapytał mnie Lou.
            -Później zobaczycie- wtrąciła się Pezz.
            Kiwnęłam głową na znak zgody.
            -Ale to nie fair, że my nie wiemy- oburzył się Niall.
            -Poczekaj- wtrąciła, śmiejąc się znowu Pezz.
            Graliśmy jeszcze jakieś dwadzieścia minut i wszyscy zapomnieli już o moim zadaniu. Pezz mrugnęła do mnie porozumiewawczo, że mam zaczynać. Skiwnęłam głową zgodnie, uśmiechając się do niej szeroko. Zbliżyłam się do ucha Nialla.
            -Czemu jesteś taki gorący?- zapytałam szeptem i seksownie.- Mam na ciebie ochotę. Chodźmy na górę.- Mówię dalej.- Czasami w nocy, kiedy leże samotnie w łóżku… Myślę o tobie i twoich dużych dłoniach i długich palcach na moim ciele. Staram się zasnąć, lecz nie mogę, ale kiedy już odchodzę w krainie Morfeusza mam sny tylko o tobie.  Rankiem gdy cię widzę nawet nie wiesz co bym z tobą najchętniej zrobiła. Rzuciłabym cię na łóżko, usiadłabym na twoich biodrach i zaczęła całować jakby jutra mogło nie być. Przeżyłbyś najlepsze chwile w swoim życiu. Zapewniam Cię. Więc chodźmy na górę i postarajmy się o to aby cały Londyn nas usłyszał. Co ty na to,  Nialler?

<<<Perspektywa Harrego>>>

            Natalie szeptała blondynowi coś na ucho. Wyraz twarzy Niallera był niezastąpiony. Jego oczy z każdym jej słowem się powiększały, a buzia otwierała. Widać było, że mówi mu coś seksownego, bo jej ruchy na to wskazywały. Zdziwiło mnie to zachowanie. Puknąłem łokciem Pezz, która siedziała koło mnie i wskazałem głową na Natalie i Nialla. Dziewczyna wybuchła śmiechem, a wszyscy zwrócili na nią uwagę. Później spojrzeli zdziwieni na blondyna, ale najwyraźniej też nie wiedzieli o co chodzi. Natalie odsunęła się od niego i spojrzała na jego twarz i też wybuchła śmiechem. Po chwili przybiła piątkę z dziewczyną Zayna, nie przestając się śmiać.
            -Co jest z Niallem?- zapytałem.- Niall? Niall? Żyjesz?- Machnąłem mu przed oczami ręką, ale nawet nie zareagował.- Co ty mu zrobiłaś kobieto?- zwróciłem się do kuzynki Lou.
            -Wykonałam tylko swoje zadanie- powiedziała seksownie, po czym opowiedziała co miał wykonać.
            Wszyscy wybuchli śmiechem, oprócz Niallera. Siedział skołowany. Chyba lekko zaszokowały go komplementy od tak słodkiej dziewczyny jaką jest Natalie. Od początku wiedziałem, że mu się spodobała.
Niall niespodziewanie wstał i ruszył do kuchni.

Libster Awards

Mój blog został nominowany dwa razy do Libster Awards przez:  http://onemoments-twoworlds-zayn-fanfiction.blogspot.com/p/prolog.html i http://daydream-fanfiction-1d.blogspot.com/

  Nominacja do Libster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował. 

        Pytania od: http://onemoments-twoworlds-zayn-fanfiction.blogspot.com/p/prolog.html

                                             
1. Jaki jest Twój ulubiony kolor?

2. Jaki jest Twój ulubiony zespół/piosenkarz/piosenkarka?
3.  Lubisz pisać opowiadania?
4. Który chłopak z One Direction ma najładniejszy głos (kiedy śpiewa)
5. Lubisz rysować?
6. Wolisz komedie czy horrory?
7. Lubisz czytać książki?
8. Kim chcesz zostać w przyszłości?
9. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka (nie koniecznie 1D)
10. Gdy piszesz rozdział słuchasz muzyki?

 
Odpowiedzi:

1. Zielony
2. Zespół- One Direction, a ulubieniec to Niall
3. Uwielbiam pisać opowiadania
4. Niall, bo ma głos inny niż reszta (wyjątkowy)
5. Lubie rysować, ale uważam, że nie robię tego najlepiej
6. Wole horrory, choć lubię też komedie
7. Kocham czytać
8. Chciałabym śpiewać
9. Ed Sheeran- I see fire 
10. Tak

Pytania od: http://daydream-fanfiction-1d.blogspot.com/

1.Jaki jest twój ulubiony film?
2.Którego z chłopaków One Direction lubisz najbardziej?
3.Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
4.Jaki jest twój ulubiony owoc?
5.Czy wiążesz swoją przyszłość z pisaniem?
6.Jaki jest twój ulubiony kolor?
7.Kto jest twoim ulubionym aktorem/aktorką?
8.Co zainspirowało cię do założenia bloga?
9.Czy należysz do jakichś fandomów?

10.Czy wierzysz w bromance One Direction?

Odpowiedzi:

1. Marley and I
2. Nialla
3. Ed Sheeran- I see fire 
4. Arbuz
5. Raczej nie, ale kto to wie
6. Zielony
7. Nie mam takiego
8. Sprawdzenie siebie jak dobrze mi to idzie
9. Directioner, ale jest ich jeszcze o wiele więcej
10. Nie wiem :) 

Moje pytania:
1. Wolisz czytać książki czy oglądać filmy?
2. Ile masz bloggów? 
3. Jakie jest twoje ulubione danie?
4. Jaka jest toja ulubiona piosenka 1D?
5. Wolisz samochody czy samoloty?
6. Byłeś/ łaś w Irlandii?
7. Jaka pora dnia inspiruje Cię do pisania?
8. Jakiego chłopaka z 1D lubisz najbardziej?
9. Wolisz zimę czy lato?
10. Co byś wolał/ a : a) Polecieć do Irlandii i spotkać się z Niallem,
b) Iść na koncert 1D, ale bez biletu VIP?

Nominuję: 

http://bezcennydar-harry-melody.blogspot.com/
http://love-finds-us-one-direction.blogspot.com/
http://lecieldelaterre.blogspot.com/
http://you-must-say-now.blogspot.com/
http://special-fanfiction.blogspot.com/
http://shadows-ofthe-past.blogspot.com/
http://yes-you-love-me.blogspot.com/
http://black-pearl-zayn-malik.blogspot.com/
http://charm-fanfiction.blogspot.com/
http://youanditohether.blogspot.com/
http://lecieldelaterre.blogspot.com/

sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 2

Biorę bardzo długi prysznic. Przebieram się w TO  i suszę włosy. Wiąże je w kitkę. Wychodzę z łazienki, a na moim łóżku leży duża biała kartka. Biorę ją i czytam.
           
,,Na poprawę dzisiejszego humoru po zwiedzaniu Londynu mam dla ciebie małą niespodziankę. Liczę, że ci się spodoba.

PS Jeśli będziesz miała jeszcze jakiś koszmar i nie mogła zasnąć możesz wpaść do mnie. Nie będę miał nic przeciwko. ;)
Niall
<3,,

            Uśmiechnęłam się pod nosem. Kochany z niego człowiek. Patrzę na zegarek. Czwarta rano. Trochę wcześnie, ale co tam. Po cichu schodzę na dół i idę do kuchni. Wzięłam jogurt i szklankę soku pomarańczowego, po czym udałam się z powrotem do mojego pokoju. Położyłam posiłek na szafce nocnej i z wziętym chwile temu laptopem wskoczyłam na łóżko. Okryłam się kołdrą i włączyłam komputer. Postanawiam poczytać trochę o naszych chłopakach. Przeglądam różne strony z One Direction. Czasami nie mogę powstrzymać się od śmiechu, np. na tym video z Kevinem i Lou. Mam durnowatego kuzyna! Ściągnęłam ich trzy albumy, trochę wywiadów i zdjęć.
            Siedziałam już cztery godziny na Internecie. Oczy strasznie mnie bolały, więc postanowiłam zejść na dół. Skierowałam się do kuchni, gdzie tak jak wczoraj był już blondyn. Tym razem smażył naleśniki. Nie widział jak wchodzę, bo stał tyłem do wejścia. Podeszłam do niego na paluszkach i dotknęłam lekko jego ramienia. Podskoczył jak oparzony.
            -Nie strasz mnie mała- śmiej się.
            -Dostanę jednego?- wskazałam na naleśniki.
            -Pewnie- odpowiada radośnie.- Siadaj, zaraz przyniosę.- Mówi i popycha mnie w stronę krzesła.
            -Ale ja mogę pomóc- mówię mu.
            -Nie. Zaraz ci przyniosę- sadza mnie na krześle.
            -To chociaż mogę wziąć sok?- pytam błagalnie.
            -Nie. Ja przyniosę. Ty miałaś ciężką noc. Dzisiaj robię wszystko za ciebie- daje mi buziaka w policzek i wraca do smażenia naleśników.
            Śmieje się na jego zachowanie, ale on na to nie zważa. Nie całe trzy minuty później przede mną na stole stoi talerz z górą naleśników z czekoladą, bitą śmietaną i truskawkami oraz sok pomarańczowy. Moja jedyna myśl to ,,Ile tu kalorii?’’.
            -Nie było jeszcze czegoś co ma więcej kalorii?- pytam sarkastycznie.
            -Są jeszcze kulki dekoracyjne- odpowiada całkiem poważnie i siada obok mnie.
            -Nialler. To było pytanie sarkastyczne- śmieje się.
            -Czy ty się odchudzasz?- przymruża oczy i oczekuje odpowiedzi.
            -Nie. Po prostu mało jem- odpowiadam po czym biorę łyk soku.
            -To wszystko co jest na twoim talerzu musi zniknąć- karze.
            -Ale…- zaczynam.
            -Nie ma żadnego ,,ale’’, a później jedziemy zwiedzać miasto- mówi stanowczo.
            Ja już nic nie mówię tylko zaczynam jeść. Na talerzu jest około sześć naleśników. Po trzecim już nie mogę wcisnąć w siebie więcej. Niall prosi, błaga, ale mój organizm na sam widok jedzenia, chce wszystko zwrócić. Blondyn w końcu odpuszcza  i pozwala mi iść wziąć torebkę. Wchodzę do mojego pokoju, biorę torebkę i udaję się zgodnie z umową na dół. Chłopak czeka już tam na mnie. Uśmiecham się do niego szeroko, a on to odwzajemnia.
            -Pięknie wyglądasz- prawi mi komplement.
            -Nie ładnie kłamać- mówię po czym pstrykam go w nos.
            -Ja nigdy nie kłamię- robi minę zbitego pieska.
            -Niech ci będzie- wywracam oczami.- Idziemy?
            -Oczywiście- śmieje się po czym otwiera mi drzwi.
            -Umiem otwierać drzwi- mówię mu.
            -Wiem, ale ja to robię lepiej- szczerzy się.
            -Taaa- śmieje się.
            Wychodzimy z domu i kierujemy się w stronę samochodu blondyna. Oczywiście otwiera mi drzwi, na co marudzę. Nie zwraca na to uwagi i idzie z drugiej strony na swoje miejsce za kierownicą. Niestety jeszcze nie zrobiłam prawa jazdy. Na szczęście  niebieskooki jest ode mnie starszy o dwa lata i ma prafko. Za tydzień będę miała dziewiętnaście lat i liczę, że nikt nie będzie pamiętał. Oczywiście Zuzu będzie. No i mama.
           
***

            Zwiedziliśmy już cały Londyn. To naprawdę piękne miasto, chociaż pogoda tu jest bardziej kapryśna niż w Polsce.
            -Czas na niespodziankę- mówi Nialler i otwiera mi drzwi od samochodu.
            -Powiedz mi co to będzie- proszę wysiadając z auta.
            -Już mówiłem, że niespodzianka- przedrzeźnia mnie i się śmieje.
            -Super- marudzę.
            Niall zamyka pojazd i bierze mnie za rękę. Staję przodem do mnie i patrzy na mnie ciągle się uśmiechając. Nie mam pojęcia o co mu chodzi, ale nic nie mówię. Wpatruje się w jego piękne niebieskie oczy i tonę! Czemu?! Czemu?! Czemu?! Moje emocje wariują, gdy jest blisko mnie, a co dopiero gdy trzyma mnie za rękę. Mój puls przyśpiesza i serce bije coraz mocniej.
            -Może trochę późno pytam- odzywa się w końcu.- Chciała byś iść ze mną na lody do parku? To taka nieoficjalna randka.- Pyta trochę się rumieniąc, a mnie paraliżuje.
            -Tak. Z wielką chęcią- odpowiadam po dłuższej chwili ciszy i uśmiecham się.
            Chłopak wypuszcza z płuc głośno powietrze, na co chichoczę. Trzymając się nadal za rękę ruszamy w stronę małej lodziarni przy parku. Sprzedawca miło wita się z nami i pyta na jakie lody mamy ochotę.
            -Natalie?- pyta blondyn.
            -Miętowe proszę- odpowiadam.
            -Dla pana?- pyta lodziarz.
            -Ciasteczko.
            Oczywiście Nialler za wszystko zapłacił, chociaż się buntowałam. Potem poszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce. Cały czas nie przestając na siebie patrzeć i rozmawiać. Rozmawialiśmy właściwie o wszystkim i o niczym. Tematy nam się nie kończyły, do momentu, aż podeszła do nas mała dziewczynka ze starszą kobietą.
            -Mogę prosić autograf dla wnuczki, jest wielką fanką?- zapytała kobieta.
            Blondyn spojrzał na mnie pytająco, a ja pokiwałam głową na znak zgody. Wziął dziewczynkę na kolana, a ona podała mu notatnik i długopis.
            -Jak masz na imię księżniczko?- zapytał Niall i uśmiechną się szeroko do niej.
            -Natalie- odpowiedziała na co niebieskooki się zaśmiał.
            -To też jest Natalie- wskazał dziewczynce mnie.
            Uśmiechnęłam się do niej, a ona to odwzajemniła i przyciągnęła blondyna bliżej. Zaczęła szeptać mu coś na ucho. Chłopak tylko chichotał.
            -Dobrze. Mądra z ciebie księżniczka- powiedział w końcu i zestawił ją na ziemię.
            -Bardzo dziękujemy i przepraszamy, że przeszkodziłyśmy- mówi kobieta.
            -Nie ma problemu- odpowiadam i macham dziewczynce gdy odchodzi.
            Gdy  babcia i jej wnuczka znikają za zakrętem przenoszę wzrok na blondyna i patrzę na niego pytający wzrokiem. Jestem ciekawa co dziewczynka mu powiedziała.
            -Co?- pyta w końcu.
            -Ta Natalie. Mogę wiedzieć co ci powiedziała?- pytam i robię słodką minkę.
            -Powiedziała- chichoczę i przysuwa się lekko do mnie.- Że gdybyś miała zostać moją dziewczyną to nie miała by nic przeciwko. Powiedziała też, że jesteś bardzo ładna.- Śmiejemy się razem i patrzymy sobie w oczy.
            -Chyba musimy już iść. Lou będzie się niepokoił- mówię mu.
            -Masz rację. Odprowadzę cię pod same drzwi- wybuchliśmy gromkim śmiechem.
            Wstaliśmy z ławki i skierowaliśmy się do samochodu chłopaka. Po drodze spotkaliśmy jeszcze małą Natalie i jej babcie. Pożegnała się z nami i nawet mnie uściskała. Szepnęła mi do ucha ,,Nie zapomnijcie o mnie’’. Oczywiście blondyn otworzył mi wszystkie drzwi jakie były po drodze, włącznie z furtką od placu zabaw, gdzie była mała Natalie.
            Weszliśmy do domu zmęczeni całym dniem.  

niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 1

            -Gotowa?- do pokoju wpadł jak oparzony mój kuzyn.
            -Jeszcze nie- odpowiadam spokojnie i pochodzę do szafy.
            -Kobieto, za dwie godziny musimy być na lotnisku!- krzyczy na co zaczynam się śmiać. Czy on nie może być chociaż raz spokojny?
            -Spokojnie, zdążę. Mam mało rzeczy do spakowania- uspokajam go.- Za ile wyjeżdżamy?- pytam wyjmując z szafy moje bluzki.
            -Za półtorej godziny- mówi i wychodzi z pokoju.
            Niedbale wrzucam ubrania do walizki i postanawiam zadzwonić jeszcze do Zuzu. Mojej najlepszej przyjaciółki. Wchodzę w kontakty i wybieram jej numer. Po chwili słyszę dźwięk jej telefonu. Kieruje się za dźwiękiem, który jak się później okazuje dochodzi z mojej kuchni. Na krześle przy blacie siedzi Zuza i popija sobie herbatkę z moją mamą. Odchrząkuję na co one spoglądają w moją stronę. Do kuchni jak piorun wlatuje kuzyn.
            -Natalie, widziałaś gdzieś moją ładowarkę?- pyta i nie przestaję biegać w kółko.
            -Lou, kuzynku ty się kiedyś zgubisz- mówię na co on wytyka na mnie język i wychodzi z pomieszczenia.
            -Witam panią Natalie- mówi przyjaciółka i przytula mnie.
            -Witam panią Zuzannę- odwzajemnia przytulenie.
            -Spakowania?- pyta znając już odpowiedź.
            -Znaczy się…- zaczynam powoli.
            -Nie- dokańcza za mnie.
            -Nie- przyznaję się.
            -Chodź, pomogę ci- mówi i ciągnie mnie na górę.
            Wpadamy śmiejąc się do mojego pokoju, w którym porozrzucane są moje ubrania. Przysięgam są wszędzie. Nie jestem najlepsza w utrzymywaniu porządku, ale Zuzu trzyma mnie na ziemi i co chwila, karze coś ogarnąć.
            -Jezu jaki tu bajzel- łapie się za głowę.- Tak źle jeszcze nie było.
            -Nie marudź, tylko pomóż- poganiam ją.
            Siadam i patrzę jak przyjaciółka wykonuje za mnie wszystkie czynności. Nie mija piętnaście minut i już pomagam jej zapiąć bardzo wypchaną walizkę. Liczę, że wszystko mi spakowała, ale u mnie to nie problem, bo mam mało rzeczy. Mieszczę się spokojnie w jedną walizkę.
            -Zostały jeszcze buty- mówi mi.
            -Biorę wszystkie- odpowiadam entuzjastycznie.
            Ubrania nie są dla mnie tak ważne jak buty. Kocham je! Są moim światem! Mam ich chyba z pięćdziesiąt par! Nie wytrzymałabym bez kupienia przynajmniej jednej pary na miesiąc. Zuza o tym wie i pewnie dlatego nie chce się do tego tak szybko zabrać. Będzie ciężko.
            -Mogę ci te buty sama spakować? Będzie prościej- prosi błagalnie.
            -Oszalałaś. Spakujesz tylko dwie pary i w czym ja będę tam chodzić- mówię rozgoryczona.- Muszę mieć cię na oku. Obiecuję, że nie wezmę więcej niż dziesięć par i, że będę uległa na twoje propozycje.
            -Dziesięć par! Kobieto ty tam jedziesz na miesiąc, a nie na całą wieczność!- krzyczy na mnie.
            -Ty mnie w ogóle nie rozumiesz- robie jej wyrzuty.
            Moja przyjaciółka jest typem chłopczycy. Definiuje- mało, skromnie, rurki, męska bluzka, wygodne buty, zero make- upu, włosy związane w kitkę, luz, wygoda. Super z niej dziewczyna. Nie wiem jak ja bez niej wytrzymam cały miesiąc.
            Ja z entuzjazmem, a Zuza przygnębiona podeszłyśmy do największej szafy w moim pokoju i zaczęłyśmy wybierać buty. Okazało się, że wezmę ich dwanaście par. Torba nie chciała się zapiąć, ale ja ją tak ścisnęłam, że dopięła się bez problemu.
           
***

            Nienawidzę wyjeżdżać gdzieś bez przyjaciółki. Pożegnania z nią są zawszę takie trudne. Ona zawszę trzyma się twardo, to ja ciągle ryczę. Taka moja natura.
            -Nie zapomnij tam o mnie- mówi mi.
            -Nie zapomnę, a ty nie znajdź sobie nowej przyjaciółki- dodaję.
            -Mogę o to samo prosić. Twoje urodziny spędzimy osobno. Jezu jak to możliwe, że ci na to pozwoliłam- mówi i widzę, że zaczyna się rozklejać.- Jest jedna korzyść. Będziesz mieszkała z pięcioma przystojnymi chłopakami- śmieje się.
            -W tym jeden kuzyna, a dwóch zajętych- karcę ją.
            -Masz jeszcze dwóch do wzięcia- mówi mi, po czym się śmieje.
            -Ja tam jadę pozwiedzać i odwiedzić ciocie, a nie flirtować- chichoczę.
            -Ale oprócz tego będziesz miała dużo wolnego czasu- porusza śmiesznie brwiami.
            -Natalie musimy już iść- pogania mnie Lou.
            Żegnam się z Zuzą i mamą. Jak zawsze się rozklejam. Potem idę z kuzynem do bramek. Na szczęście cała aparatura nie zaczęła pikać, a powiem, że ja mam cholernego pecha. Z Lou kiwam przyjaciółce i mamie, po czym kierujemy się do hostessy, która sprawdza bilety. Gdy zobaczyła mojego kuzyna o mało co nie wylądowała na ziemi. Na szczęście stał tam jeszcze jeden facet i ją przytrzymał. Na tą całą sytuacje zaczęłam chichotać, a Louis skarcił mnie wzrokiem. Dał hostessie autograf i skierowaliśmy się do samolotu.
            Lot minął dosyć dobrze. Znaczy się jak dla kogo. Ja gdy od razu usiadłam na miejscu zmówiłam modlitwę i siedziałam cały czas spięta. Nienawidzę latać. Lou gdy zobaczył jak się denerwuje zaczął się  śmiać, a wszyscy się na niego gapili. Skarciłam go spojrzeniem i do piero wtedy się opanował, i przez cały lot trzymał mnie za rękę, ale to nic nie dało. Gdy stanęłam na ziemi  ucałowałam ją. Nie interesowało mnie to czy ktoś się na mnie gapi czy nie. Najważniejsze, że jestem na ziemi.
            -Na marchewkę Natalie wstań z ziemi- pośpiesznie mówi Lou i ponosi mnie z ziemi.
            -Wychodzimy z tond teraz! Natychmiast- powiedziałam i pośpiesznie udałam się w stronę wejścia na lotnisko.

            Gdy weszliśmy do głównej sali lotniska stały już tam tłumy fanów i dziennikarzy. Zaczęli robić nam zdjęcia, a kuzyn zaczął rozdawać autografy i robić sobie zdjęcia z ludźmi. Niektórzy pytali kim jestem i Lou musiał się tłumaczyć. Trochę się niecierpliwiłam, ale czekałam, aż skończy. Po niecałych piętnastu minutach ochrona zaczęła nas prowadzić do limuzyny. Zapakowali nasze bagaże i ruszyliśmy. Długo to nie trwało i zobaczyłam przez okno piękny duży dom i fanki przed bramą trzymające różne plakaty typu ,,1D kochamy was’’, ,,Larry <3’’ i tym podobne. Wjechaliśmy na parcele. Kierowca otworzył mi drzwi i  powoli wysiadłam z auta. Dom był nieziemski. Duży i przestronny. To co lubię!


             Weszliśmy do domu, a w holu od razu pojawiła się czwórka chłopaków.
            -Hej chłopaki- przywitał się Lou.- To moja kuzynka Natalie, o której wam opowiadałem- przedstawia mnie.
            -Hej- przywitali się chórkiem na co się zaśmiałam.
            -Hej- odpowiedziałam im.
            -Ja jestem Harry- przedstawił się pan w loczkach.- To jest Zayn.- Wskazał na mulata.- To Niall.- Wskazał blondyna.- A to jest nasz tatuś Liam.- Wskazał na najmądrzej wyglądającego z nich.
            -Miło cię gościć w naszym domu- powiedział Liam.
            -Dzięki.
            -Lou opowiadałeś o niej, ale nie mówiłeś, że jest taka ładna- zawrócił się Harry do mojego kuzyna.
            -Po pierwsze nie ładnie kłamać- skarciłam Harrego.- A po drugie ty im o mnie opowiadałeś?- Spojrzałam zadziwiona na kuzyna.
            -Tak troszkę- mówi cichutko.- Chyba się nie gniewasz, bo mnie kochasz. Prawda?
            -Taaaa…
            -No to super. Chodź pokaże ci twój pokój- łapie za moje walizki i prowadzi na górę.
            Idziemy przez korytarz. Mijamy różne drzwi, które prowadzą pewnie do pokojów chłopaków, aż w końcu trafiamy na ostatnie drzwi na środku korytarza. Wchodzimy już do mojego pokoju. Rozglądam się po pomieszczeniu. Pokój jest przepiękny.


-Podoba ci się?- zapytał niepewnie kuzyn.
            -Bardzo- mówię mu i całuje go w policzek.
            -To się cieszę- uśmiecha się do mnie szeroko.- Tam masz łazienkę, a koło niej garderobę.- Wskazuje na drzwi po prawej.
            -Własna łazienka?! Super- wskakuję na łóżko.
            -Okej. Pomóc ci w czymś jeszcze?- pyta.
            -Nie.
            -Jak się już ogarniesz, czy rozpakujesz to zejdź do nas na dół- mówi i wychodzi.
            Kładę się na łóżku i zamykam oczy. Czuje jak odpływam. Nie mogę się powstrzymać, aby nie zasnąć. Jestem po prostu padnięta. Pochłania mnie błogi sen.


sobota, 19 lipca 2014

Prolog

            
            Życie nie jest czasami takie jakie nam się wydaje. Czasem odkrywamy prawdę po wielu latach. Też tak mam. Pytanie czy ta prawda mnie nie przytłoczy. Czy dam sobie radę? Czy nie upadnę? A jeżeli tak, to kto pomoże mi się ponieść z dna? Co jeżeli prawda okaże się tak bolesna, że nie dam rady z nią żyć? Mam wiele pytań na które nie znam jeszcze odpowiedzi, ale nadzieję zawszę trzeba mieć.