niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 10

-Skąd wiesz?- pytam zaskoczona, bo przecież nikomu nie mówiłam.
-Zuza- mówi mi.- Zostawiłaś telefon na dole i odebrałem.
-A reszta wie?- liczę, że nie.
-Nie. Chciałem im powiedzieć, ale pomyślałem, że jeżeli ty tego byś nie chciała to byłabyś zła. To dlatego pojechali i nie składali ci żadnych życzeń. Tak to by zostali w domu i świętowali z nami- tłumaczy mi chłopak, a ja uśmiecham się do niego z ulgą.
Powoli zdejmuję białą wstążkę z pakunku i otwieram pudło. Jest w nim śliczna sukienka. Seksowna, ale subtelna i słodka. W moim stylu.



Ze szczęścia przytulam mocno Nialla.
-Jest przepiękna. Bardzo dziękuję kochanie. Jest naprawdę cudowna. Jeszcze raz dziękuję- nie wiem jak wyrazić jeszcze swoją radość.
-Nie dziękuj.- widzę, że Niall też jest szczęśliwy.- Jesteś warta wszystkiego. Proszę.- Podaje mi drugie pudło, ale nie takie duże jak tamto.- Otwórz. Sam wszystko wybierałem.
Biorę od niego podarunek i rozpakowuje jak tamto. Otwieram pudło i widzę prześliczne buty na wysokim obcasie, pasujące idealnie do sukienki.
                      


Kocham buty, a te będę kochać najbardziej. Jeszcze tak pięknych nigdy nie miałam. Są CUDOWNE!
-O mój Boże! Kocham je!- piszczałam z radości, a Niall śmiał się ze mnie.- Idealne! Aaaaaaa…!- Nie mogłam się opanować.
-Cieszę się, że ci się podobają- mówi chłopak, a ja wpadam mu w ramiona.
-Nawet nie wiesz jak bardzo- wtulam się w niego.
Przepiękny zestaw jaki kupił i wybrał mi mój chłopak jest najlepszym prezentem jaki kiedykolwiek dostałam.
-Przebierz się w to i zabieram cię na przejażdżkę- mówi chłopak.
-Okej- odpowiadam z entuzjazmem i idę się przebrać.
-Masz godzinkę, więc się śpiesz- informuje mnie.
Biorę prysznic, przebieram się w strój przygotowany przez Nialla i robię na włosach delikatne, duże loki.



Niall skorzystał z łazienki w innym pokoju, bo stwierdził, że ja za długo się szykuje i on nie zdąży. Gdy skończyłam i wyszłam z łazienki zastałam pusty pokój, nawet nie było w nim bagaży. Zdziwiona skierowałam się do salonu, gdzie zastałam już gotowego Nialla piszącego Sms. Ubrany był w luźne czarne spodnie, białą koszulę wyłożoną na wierzch i czarną marynarkę. Włożył telefon do kieszeni spodni i spojrzał na mnie. Stanął jak wryty.
-Coś nie tak?- zapytałam niepewnie.
-Nie. Nie- pośpiesznie zaprzeczył.- Wyglądasz niesamowicie.- dokończył.
-Ile razy mam ci przypominać, że nie wolno kłamać- pouczam go.
-Ja nie kłamię- oburzył się.- Proszę cię choć dziś… uwierz w siebie, dla mnie- prosi spokojnie.
-Tylko dziś i tylko dla ciebie- uśmiecham się do niego, a on odpowiada tym samym.
-Dziękuję.
-To jak? Prawda, że przepięknie wyglądam. Jeszcze nikt nie widział takiego cuda jak ja- chichoczę.
-Prawda- śmieje się Niall.- Zniosłem już nasze bagaże do samochodu- informuje.
-Nie zostajemy tu?- pytam zaskoczona.
-Niestety nie. Jutro mamy próbę do nagrań płyty- tłumaczy.- Też żałuję myszko.- Zauważa moją smutną minę.- Ale spędźmy ten dzień szczęśliwi i nie zamartwiajmy się.
-Okej.
Niall bierze mnie za rękę, po czym wychodzimy z domu. Chłopak go zamyka i chwilę później po wejściu do auta ruszamy z podjazdu. Nie mam pojęcia dokąd jedziemy i nawet nie próbuje wyduszać tego z ukochanego, bo wiem, że to nic nie da. Spędzimy razem moje urodziny i to mi wystarczy. Mój chłopak sięga po telefon i czyta z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy Sms.
-Musimy wracać do Londynu, bo okazało się, że jutro rano musimy być w Szkocji. Mamy wywiad- tłumaczy Niall.- Przepraszam. Chciałem cię zabrać do wesołego miasteczka, ale to nie jest możliwe. Tak mi przykro- widzę jak strasznie posmutniał.
-Nic nie szkodzi- pocieszam go. To jemu zależało bardziej niż mi na tej niespodziance. Mi wystarczył sam wyjazd i dni spędzone z nim.- Te dni, które z tobą spędziłam są najlepszym prezentem na świecie, a sukienka i buty jeszcze nie raz się przydadzą.
-Ale chciałem, żeby ten dzień był idealny, a okazał się klapą- kiwa głową niezadowolony.
-Ja jestem szczęśliwa i wyglądam zabójczo, więc dla mnie to nie klapa- śmieję się.
-Co do wyglądu to się zgodzę, ale widziałbym cię bez niej- uśmiecha się łobuzersko.
-A w gazetach mówią, że jesteś taki słodki i nieśmiały, a tak naprawdę to niegrzeczny z ciebie chłopczyk- droczę się z nim, seksownie przygryzając wargę.
-Przecież jestem grzeczny, ale też mam ochotę zażyć przyjemności.
-Trzeba było brać wtedy kiedy mogłeś, a nie zachciało ci się jak prowadzisz auto- chichoczę.
-Mogę się w każdej chwili zatrzymać- spogląda na mnie.
-Cofam wszystko. Jedź dalej- śmiej się i unoszę ręce w górę w  geście poddania się.
            Uśmiecha się do mnie szyderczo i tym samym kończymy temat.
            Wjechaliśmy na teren parceli w Londynie. Cisza. Żadnej żywej duszy, a to dlatego, że chłopacy śpią u dziewczyn, a Harry u kumpla. Mamy wolną chatę. Blondyn zamyka pojazd i oświadcz, że jutro wniesie walizki do domu. Otwiera drzwi i wpuszcza mnie przodem. Jest strasznie ciemno. Na dotyk szukam włącznika światła, aż w końcu go wyczuwam. Zapalam światło w holu, tak aby było cokolwiek widać. Niebieskooki zamyka drzwi, a ja wchodzę dalej przez drzwi do salonu. Od razu wyczuwam włącznik i go naciskam.
            -Niespodzianka!- krzyczy masa ludzi w salonie.
            Staje jak wryta i nie wiem co powiedzieć. Uśmiecham się do nich wszystkich. Podchodzi do mnie Niall i całuje mnie w policzek.
            -Jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochanie- śmieje się.
            -Nieźle kłamiesz- szturcham go, a wszyscy śmieją się z mojej reakcji.
            Zabawa się zaczyna. Jest tu ponad pięćdziesiąt osób. Niektórych znam, innych nie, albo kojarzę z telewizji. Wchodzę z moim chłopakiem w tłum i tym razem to on przedstawia mi ludzi. Jest ich tak wiele, że nie wiem czy ich zapamiętam. Docieramy w końcu do kuchni gdzie są chłopacy i ich dziewczyny oraz całe Little mix. Witam się z Liamem i Sophie, później z Louisem i Eleanor, Zaynem i Perrie, która przedstawia mi dziewczyny z jej zespołu. Są bardzo miłe, a najbardziej polubiłam Jesy. Jest najbardziej zabawna i wystrzałowa oraz świrnięta, jak ja.



           -Gdzie jest Harry?- zapytałam blondyna, bo nie zauważyłam w pomieszczeniu.
-Tu jestem!- usłyszałam głos za mną.
Obróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego loczka w progu. Podeszłam do niego i przytuliłam go na przywitanie.
-Mam dla ciebie prezent- szczerzy się.
-Nie musiałeś nic kupować- mówię mu.
-Nie kupiłem- odpowiada, a ja patrzę na niego a niezrozumieniem.- Jedynie bilet lotniczy, ale złożyliśmy się z chłopakami.- Ruchem głowy wskazuje osobę stojącą za nim.
Łzy szczęścia napłynęły mi do oczu. Niewiarygodne!
-Zuza!- krzyknęłam szczęśliwa i przytuliłam mocno moją przyjaciółkę.
-Ja też się cieszę, że cię widzę, ale dusisz!- ostatnie słowo wykrzyczała na ostatnim tchu.
-Przepraszam- odsunęłam się od niej płacząc ze szczęścia.
-Też cię kocham- teraz ona rzuciła się niespodziewanie na mnie, a ja wpadłam na Hazze, który na szczęście nas utrzymał.
Stanęłyśmy spokojnie. Przedstawiłam przyjaciółkę większości osób. Pośmiałyśmy się trochę w towarzystwie najbardziej znanych mi ludzi w domu.
-Natalie poznaj to Demi. Moja przyjaciółka. Demi to Natalie. Moja dziewczyna- Niall przedstawił mnie dziewczynie.
Wydawała się miła, ale nie rozmawiałam z nią za dużo.
-Niall… Ja też mam zaufanie, ale nie przeginaj- ostrzegłam chłopaka przy Demi.
-My jesteśmy przyjaciółmi- śmieje się dziewczyna.
-W porządku, ale nie jesteś tutaj jedyna- dołączam do niej.
-Masz rację. Pilnuj go.
Niall odchrząkuje.
-Halo.. Ja tu jeszcze jestem- nasza trójka wybucha śmiechem.
Gadali coś jeszcze, ale ja patrzyłam na przyjaciółkę znajdującą się po drugiej stronie kuchni i gadającą z Harrym. Spojrzała się w moim kierunku i też już nie słuchała chłopaka. Wysłała mi porozumiewawcze spojrzenie. Odpowiedziałam bezgłośnie: ,,Chwilka, Niall’’.
-Mogę na chwilkę przeszkodzić?- wtrąciłam się stojącej obok dwójce do zaciekłej rozmowy.
-Pewnie. Mów- odpowiedział Niall uśmiechając się.
-Mogę się upić?- zapytałam go.
-Pewnie. W końcu to twoje urodziny- całuje mnie w policzek.
-Ale tak, że urwie mi się film?
-Tak.
-Tak, że nawet jak cię zgwałcę to nie będę pamiętać- śmieje się.
-W takim razie tym bardziej jestem za!- zgadza się radośnie.
-Okej- wzruszam ramionami, daje mu namiętnego całusa i idę w stronę Zuzy.
Po drodze zahaczam jeszcze Zayna, który siedzi ze swoją dziewczyną przy stole i pije sok. Tylko sok! Zapytałam czy chce się napić z Polkami. Spojrzał na Perrie, która wyraziła zgodę, pod warunkiem, że będzie pić z nami. Jestem za! Powiedziałam, że zaraz przyjdę tylko pójdę po przyjaciółkę, a oni mają załatwić barmana.
-Harry podkradnę ci Zuzę- uśmiecham się wesoło do niego.
-Tylko dziś ze względu, że są twoje urodziny- mówi, a ja biorę przyjaciółkę i prowadzę do blatu, gdzie są już wszyscy, którzy chcą oglądać widowisko. Barmanem jak zawsze jest Liam. Nawet Niall z Demi zakończyli rozmowę i zaczęli kibicować.
-Hej- podszedł do mnie chłopak od tyłu i pocałował mnie w policzek.
Obróciłam się, zanim zaczęliśmy pić.
-Hej David- przytuliłam go.
-Wszystkiego najlepszego.
-Dzięki.
-Pijesz, czy się przytulasz?- dogryzł mi jak zawszę Zayn.
-Luzuj- skarciła go Pezz.
-Spoko to normalka- zaśmiałam się.- I tak. Pije!- odpowiedziałam drażniąc Zayna.
-Kto pije ręka w górę- zapytał Liam. W górę podniósł rękę Zayn, Ja, Zuza i Pezz.- Okej. Z czego drinki?
-Z…- zaczął mulat.
-Mam coś lepszego. Poczekajcie- powiedziała łobuzersko moja przyjaciółka i wyszła z kuchni.
Chwilę później pojawiła się z czteroma butelkami polskiej dobrej, mocnej wódki. Postawiła je na blacie i spojrzała na Zayna porozumiewawczo.
-Liczę, że sami najlepsi i wytrzymali z nami piją- zachichotała.
Na widok wódki w takiej ilości skrzywiłam się lekko z niezadowolenia.
-Nie pijasz? Za mocne?- dogryzał mi Zayn, gdy zobaczył moją zdegustowaną minę.
-Nie Zayn- uprzedziła mnie Zuza.- Natalie nie podoba się ilość alkoholu.- Tłumaczy.
-Za dużo, dla tak malutkiej, słodziutkiej dziewczyny?- pieści się denerwując mnie.
-Wypijesz tyle ile będziesz mogła- pociera mnie po plecach Niall.
Zuza widzi, że podnosi mi się temperatura.
-Spokojnie Natalie. Poczekaj chwilę- znowu wychodzi z kuchni.
Wraca chwilę później i stawia na stole kolejne cztery butelki wódki.
-Teraz możemy pić- klaszczę w dłonie szczęśliwa.- Zamawiam dwie butelki.
-Zakładamy się?- pyta Louis.
-Okej- mówi Harry.
            Założyło się dwadzieścia pięć osób. Trzy postawiło na mnie, czyli Niall, David i Lou. Reszta skomentowała niechęć tego ruchu, tym, że wyglądam za słodko. Co mnie lekko podenerwowało, ale przynajmniej miałam determinację. Pięć osób założyło się, że to właśnie Pezz wygra. Siedem osób postawiło na Zuzę, bo była ubrana w ostro i seksownie, dziesięć na Zayna, bo był facetem.
           -Szowiniści- w tym samym momencie skomentowałyśmy z Pezz i Zuzą ten zakład.
-Dobra zaczynajmy! Ile można się zakładać!- wypchnęłam pusty kieliszek w stronę Liama.
Chwilkę później nasze kieliszki się zapełniły i na ,,Trzy, czte- ry’’ wypiliśmy wszystko za jednym zamachem.
-O kurwa! Ale mocne!- krzyknął dusząc się lekko Zayn.
-Ciota!- zaśmiałam się, a Zuza i Pezz dołączyły do mnie.
-Liczę, że wygrasz- szepnął kusząc Niall do mojego ucha.
            -Inaczej być nie może- zachichotałam.
            -Ewentualnie ja cię pokonam!- krzyknęła radośnie moja przyjaciółka.
            -Przypadek raz na milion- dogryzłam jej, a później i tak się śmiałyśmy.
            Polały się kolejne kieliszki wódki. Liam nalewał czwarty. Wszyscy wypili, ale Pezz wymiękła i wybiegła z kuchni w kierunku toalety. Ludzie, którzy na nią stawiali lekko się oburzyli, ale zostali, bo byli ciekawi kto wygra. Została trójka. Po siódmym z kuchni także wybiegł Zayn i zostałam ja i Zuza. Dwie dziewczyny. Strasznie słabi są tutaj.
            -Mówiłaś, że pijemy z najlepszymi- śmieje się Zuza.
            -Bo to byli najlepsi- dołączam do niej.
            Liam polewał kolejne kieliszki, a ja z kumpelą stałyśmy się lekko otumanione.
            -Kto wygra?!- zapytał głośno Lou podgrzewając tłum do okrzyków.
            Słychać było wykrzykiwane nasze imiona, ale nie wiadomo, które głośniej.
            -Mała i słodka wygra!- usłyszałam głos z poza tłumu.
            Odwróciłam się, a tym kto krzyczał okazał się Seba. Ten z dyskoteki, który dostał ode mnie w kroczę. Wywróciłam oczami i wróciłam do picia. Liam polał kolejne. Piłyśmy właśnie dwunasty.
            -Odpuść!- krzyknęłam do kompana.- Chcę jeszcze coś pamiętać z dzisiejszego wieczoru!- zaśmiałam się.
            -Bardzo zabawne! Ty odpuść!
            Czternasty kieliszek był decydujący. Mi migało już przed oczami, ale byłam całkiem sprawna, przynajmniej dość sprawna. Zuza nie wytrzymała i wybiegła do toalety. Wygrałam!
            -Wygrałam!- krzyknęłam, uwieszając się na Niallu.
            -Wiedziałem, że tak będzie skarbie!- cieszy się razem ze mną.- Całkiem dobrze się trzymasz jak na taką ilość!- Całuje mnie w policzek.
            -Rzeczywiście- uśmiechnęłam się do niego.- Nawet zarobiłeś trochę.- Chichoczę.
            -Dokładnie po 1,650 zł na cztery osoby- wtrąca się Lou.- Ja, David, Niall i ty Natalie. Składaliśmy się po 300 zł.
            -Całkiem nieźle. Dobra z ciebie inwestycja- obejmuje mnie ramieniem blondyn.
            -Ale i tak jestem twoja- szturcham go ramieniem, na co się śmiejemy.
            -Moja- niebieskooki zbliżył się, aby pocałować mnie w usta, ale opuściłam głowę i dłonią lekko odepchnęłam go od siebie.- Coś nie tak?- Zapytał zaskoczony moją reakcją.
            -Nie, ale pachnę wódką- chichoczę.
            -To nic- mówi, po czym zbliża się do mnie znowu.
            Zatrzymuję odpowiednią odległość między nami.
            -Przegryzę coś, pójdę umyć zęby i możemy się całować- informuję go.
            -Dobrze, ale wróć szybko- mówi, a ja wychodzę z kuchni.
            Kieruje się do stolika z przekąskami gdzie spotykam Sebastiana. Staram się, aby mnie nie zauważył jednak jest dosyć spostrzegawczy. Szepnął w moją stronę: ,,Gratuluję’’, ale nie podszedł do mnie. Dzięki Bogu! Zjadłam jakieś dwie kanapki i wyszłam na balkon pooddychać świeżym powietrzem. Usiadłam na krześle i dopiero w tedy zauważyłam palącego papierosa Zayna.
            -Nie pal- mówię do niego i on też dopiero mnie zauważa.
            -Staram się, ale od czasu do czasu muszę- tłumaczy się.
            -Daj- mówię, a on podaje mi tlącego się papierosa.- Nie jesteś zdziwiony, że pale?
            -Jesteś jedną wielką zagadką. Wyglądasz na taką słodką, malutką kruszynkę, a pijesz, palisz. Nawet nie byłbym zaskoczony gdybyś teraz zaczęła ćpać- śmieje się.
            Pociągnęłam. Dym wypełnił moje płuca i poczułam odprężenie.
            -Dzięki- powiedziałam chłopakowi, po czym oddałam mu dymka i skierowałam się do środka zostawiając go samego.
            Zabawa trwała w najlepsze. Ludzie tańczyli, pili, palili i nikt nie zamierzał psuć na razie imprezy. Skierowałam się do swojego pokoju. Przed drzwiami zastałam obściskującą się parę. Ominęłam ich i weszłam do pomieszczenia. Zamknęłam drzwi i utonęłam w ciszy. Moje uszy odpoczywały od hałasów, podczas gdy myłam zęby najbardziej miętową pastą jaką znalazłam w torbie. Gdy skończyłam sprawdziłam jeszcze jak mój oddech. Był całkiem dobry, ale wzięcie gumy do żucia nie zaszkodziłoby. Wyjęłam ją z torebki i zaczęłam żuć. Teraz mogę się całować. Zeszłam na dół po drodze wyrzucając gumę do jakiegoś śmietniczka. Starałam się znaleźć Nialla, ale zauważyłam tylko całującą się namiętnie, nachlaną parę stojącą przy telewizorze. Przypominali mi kogoś. Gdy było możliwe zobaczenie ich twarzy od razu zorientowałam się, że to… Niemożliwe! Zuza i Harry. Ale jazda! Przyjaciółka musiała być bardzo nachalna, bo tak szybko się jeszcze na trzeźwo z nikim nie całowała. Zresztą Harry tak samo. Piękne wspomnienia będę miała im jutro do opowiadania, o ile nie wylądują razem w łóżku. Chociaż… Nie wiem czy seks jest zły. Tym bardziej z Harrym. Jeżeli Zuza się z nim prześpi to się dowiem. Jedna dobra rzecz. Zresztą oboje są dorośli, więc niech robią co chcą. Nie jestem ich niańką.
            Poczułam jak czyjeś dłonie obejmują mnie od tyłu w talii. Czyjeś usta zaczęły całować mnie w szyję próbując zrobić malinkę. Obróciłam się i zauważyłam nieznajomego, nachlanego kolesia. Rękoma zaczął dobierać się do mnie. Próbowałam go odepchnąć. Pomimo tego, że tak ładnie załatwiłam Sebę, nie jestem wstanie powstrzymać tego nieznajomego mężczyzny. Staram się wycofać w tłum i wyślizgnąć się z jego ramion, ale bezskutecznie. Jest zbyt silny. Przyciąga mnie do siebie i mocno obejmuję, abym nie mogła się  ruszyć. Moje ruchy rozluźniają jego uchwyt, ale na chwilę, później znowu go zaciska. Wspomnienia z Lucasem wróciły, ale nie dam się bić. Przynajmniej nie temu gnojowi! Dobra dosyć tego, ty chamie! Odpycham go mocno od siebie, co mi się w końcu udaje. Podnoszę rękę i zanim się zbliżył zadałam mu prawy sierpowy. Odchylił lekko głowę, przez co mogłam zauważyć stojącego za nim Liama. Jego oczy wyrażały zdziwienie i jednocześnie przerażenie. Nieznajomy spojrzał na mnie z wielką wściekłością, a ja zauważyłam szkody jakie mu wyrządziłam ciosem- krwawiący, ale to mocno krwawiący nos. Zbliżył się do mnie szybko, zapał mnie za ramiona i już chciał oddać mi, ale Liam zatrzymał jego rękę.
            -Puść ją!- wstawił się za mnie Liam.
            -Bo co?!- zapytał wkurzony mężczyzna.
            -Bo tak mówię! Wypierdalaj stąd!- krzyknął do niego Lias i wskazał drzwi wyjściowe.
            Mężczyzna nie chciał ruszyć się z miejsca, ale mój przyjaciel pomógł mu wyjść. Chwilę później wrócił do mnie.
            -Dzięki- powiedziałam do Liama z ulgą i przytuliłam się do niego.
            -Nie ma za co- odwzajemnił przytulenie głaszcząc mnie uspokajająco po plecach.
           
***

            Dobiła druga i ludzie zaczęli się zbierać do wyjścia. W domu po przekonaniu niektórych zostają tylko dziewczyny chłopaków, moja przyjaciółka i dziewczyny z Little Mix.
            Właśnie żegnaliśmy z Niallem ostatnią osobę, czyli Demi. Była kompletnie upita. Śmiała się z każdego drobiazgu. Chwilkę później przyszedł jej szofer i chciał już ją zawieźć do domu.
            -Pa- pocałowała Nialla w policzek.
            -Pa- chłopak odpowiedział tym samym.
            Na razie nie jestem o nią zazdrosna, bo to tylko przyjacielskie buziaczki.
            -Pa Natalie- mnie też ucałowała w policzek na pożegnanie. Zrobiłam to samo.
            -Pa- powiedziałam.
            Miała już wychodzić, ale zatrzymała się w progu.
            -Jeszcze jedno- zwróciła się do mnie.- Wiesz… Całowałam się z Niallem.- Zaśmiała się i wyszła.
            Wcięło mnie z lekka. Niall się nie odezwał i patrzył na mnie.
            -Ja… Ona się na mnie rzuciła, ale ja ją odepchnąłem. Liam to może potwierdzić. Widział tą sytuację. On była całkowicie pijana- tłumaczy siebie i ją.
            -Śpisz u siebie- powiedziałam oschle i poszłam w kierunku mojego pokoju.
            -Natalie! Ja nic nie zrobiłem!- podbiegł do mnie.
            -Okej, ale po prostu daj mi ochłonąć- tłumaczę.
            -Dobrze- mówi smutno, a ja kieruję się do kuchni gdzie jak się spodziewałam zastałam Liama.
            -Widziałeś jak Niall i Demi się całowali?- pytam z marszu.
            -Tak, ale to ona się na niego rzuciła, a Niall odpychał ją- informuje.
            -Okej- mówię i idę so swojego pokoju.
            Zamykam drzwi na klucz i idę do łazienki wziąć przeczyszczający prysznic. Gdy spod niego wyszłam ubrałam  bieliznę na siebie, bo piżamy nigdzie nie mogłam znaleźć, a druga została w nierozpakowanej walizce, w samochodzie. Umyłam jeszcze raz zęby, przepłukałam usta wodą i odłożyłam szczoteczkę na miejsce. Moją uwagę przykuł wystawiający materiał z kosza na pranie. Wyciągnęłam go powoli. Kawałek materiału stanowił koszulkę Nialla. Wrzuciłam ją do prania po tym jak chłopacy zażartowali sobie, że przespałam się z blondynem. No właśnie! Co z nim zrobić? Przecież on nie całował się z Demi, a to ona się na niego rzuciła. Ubrałam koszulkę chłopaka na siebie i położyłam się pod kołderką, gdzie było mi cieplutko.
            Przez jakąś godzinę próbowałam zasnąć, ale niestety nic z tego. Moje myśli krążyły wkoło Nialla. Nie jestem na niego zła, ale po prostu jesteśmy ze sobą od niedawna i jestem zazdrosna. Tym bardziej coś mi w tej Demi nie gra, ale ludzie mają u mnie dwie szanse, więc niech je lepiej dobrze wykorzysta. Blondyn nie jest niczemu winny, ale musiałam to wszystko przemyśleć i ochłonąć, bo inaczej to zrobiłabym z igły widły.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Następne rozdziały będę dodawała co półtorej tygodnia ;)     <3

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 9

W progu kuchni stoi Harry i reszta chłopaków z roześmianymi buziami, nawet mój kuzyn. Zeskakuję z komody, po czym wybuchamy z blondynem śmiechem. Chłopacy dołączają do nas. Atmosfera się rozluźnia. Łapie blondyna za rękę i idziemy do chłopaków do kuchni. Witam się z nimi po kolei.
            -Co wy właściwie tutaj robicie?- pytam robiąc sobie i blondynowi kawę.
            -Nudziło nam się i postanowiliśmy przyjechać- uśmiecha się do mnie Harry.
            -Ale jak widzę to wam się nie nudziło- śmieje się Zayn.
            Obrywa ode mnie w ramię i udaje, że go to bardzo bolało, na co wszyscy wybuchają cichym śmiechem. Podaję mojemu chłopakowi kubek z kawą i dostaję buziaka w policzek i komplement, że jestem cudowna, na co wywracam oczami. Dosiadam się do nich.
            -Czemu nie wzięliście dziewczyn?- pytam ich i upijam łuk gorącego płynu.
            -Nie pomyśleliśmy, ale widać, że wolisz towarzystwo chłopców- znowu drażni mnie Zayn i znowu obrywa.
            -Przywieźliśmy wam gazetę z wami na okładce- chichocze Liam.
            Podaje mi gazetę. Na pierwszej stronie widać zdjęcie Nialla i moje jak kąpiemy się w jeziorze i się dobrze bawimy, ale nic więcej pyzatym nie było.  Do tego tytuł ,,Polka uwodzi słynnego piosenkarza z One Direction. Co na to fanki?’’. Postanowiłam przeczytać artykuł. Wybrałam jaki kolwiek fragment: ,,Większość fanek One Direction sądzi, że Natalie zabawi się Niallem i odejdzie. Uważają, że powinna odejść jak najszybciej i nie mieszać chłopakowi w głowie. Jedna z nich mówi: ,,Ta s**a powinna odejść od niego. Nie chcemy jej tutaj. Niall zasługuje na kogoś takiego jak my Directionerki. Po prosu niech jak najszybciej znika!’’ Najwyraźniej nikt jej tu nie chce. Niech wraca tam skąd przyszła.’’. Smutno uśmiecham się do siebie. Niall zajęty jedzeniem i gadaniem z chłopakami nic nie zauważa i odruchowo objął mnie ramieniem, po czym się do mnie uśmiechnął. Odpowiedziałam nieszczerym uśmiechem. Jest jeszcze wcześnie, ale postanowiłam zostać choć na chwilę sama. Nie to, że chce mi się płakać, ale jest mi po prostu przykro i muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć.
            -Ja pójdę się położyć chłopaki- wstaję od stołu.
            -Tak szybko?- pytają chórkiem zaskoczeni.
            -Jestem troszkę zmęczona- uśmiecham się do nich łagodnie i znikam.
            Powolnym krokiem poszłam do sypialni mojej i Nialla. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam w poduszkę. Myślałam przez chwilę nad artykułem w tym szmatławcu, ale przeszkodziło mi pukanie do drzwi.
            -Hej to ja- w progu stanął Harry.- Mogę?
            -Proszę- powiedziałam pogodnie.
            Zamknął drzwi i usiadł na skraju łóżka.
            -Co jest?- zapytał się po dłuższej chwili ciszy.
            -Nic- uśmiechnęłam się kłamiąc, chociaż może jednak nie. Przecież nie zamartwiałam się tym tekstem, a było mi przykro. To wszystko.
            -To czemu tak szybko poszłaś się położyć?- nie ustaje w dochodzeniu.
            -Naprawdę to nic takiego- uśmiecham się do niego i kładę głowę na miękką poduszkę.
            -Kłamiesz. Ja to wiem- kładzie się obok mnie.
            -No dobra. W sumie to nic poważnego i nie chcę, żebyś robił z tego jakąś wielką aferę, ale po prostu ten artykuł w gazecie mnie troszkę zdołował i musiałam to wszystko przemyśleć na spokojnie- wyduszam z siebie.
            -Nie martw się tym. Media są jakie są i nie znają ciebie tak jak my- uśmiecha się do mnie ukazując słodkie dołeczki.
            -A co z twoim problemem? Tym zasranym artykułem, no i tą dziewczyną?
            -Paul przekupił gazetę, żeby nie ukazywała tego artykułu, a z nią nie mam kontaktu- mówi patrząc w sufit, tak jak ja.
            -Mówiłam, że wszystko będzie dobrze- szturcham go w ramię.
            -Miałaś rację- chichocze.
            -Jak zawszę. Ta moja skromność- śmieje się, a on dołącza do mnie.
            -Będzie dobrze- wspiera mnie.
            -Harry…- zaczynam.
            -Tak?- spogląda na mnie z zaciekawieniem.
            -Boję się, że te hieny wyciągną moja przeszłość na światło dzienne i w tedy wszystkie wasze fanki mnie znienawidzą- skierowuje smutny wzrok na niego.
            -O to też się nie martw. Jeżeli będą chcieli to zrobić to będziemy o tym wiedzieli pierwsi i ich troszkę przekupimy- chichocze.
            -Dzięki. Dzięki za wszystko- znowu nasz wzrok powraca na sufit.
            -Proszę.
            Leżymy na łóżku nie wymieniając już dłuższą chwilę żadnego zadania ze sobą. Jest okej. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak Harry. Mogę mu się zwierzyć i wiem, że mnie nie wyda Niallowi, ani nikomu innemu.
            -Idę popływać- mówię i wstaję szybko z łóżka.
            -O tej godzinie? Za chwilę się ściemni- siada w pośpiechu na łóżku.
            -Iiiii?- spoglądam na niego.
            -Nie wiem- chichocze.- Iść z tobą?
            -Pewnie. Tylko szybko i zawołaj też chłopaków. Może z nami pójdą.
            Hazza wychodzi z pokoju, a chwilę później wpada do niego Niall.
            -Czyś ty oszalała?- pyta patrząc na mnie jak na idiotkę.
            -Chyba tak- całuję go namiętnie.- Chciałeś mnie jako dziewczynę to teraz masz- chichoczę.
            -Uwielbiam cię- mówi mi, muska moje usta i idzie się przebrać do łazienki.
            Niedługo później do pokoju wpada cała reszta i gdy blondyn wychodzi z toalety idziemy nad jezioro. Woda była dość chłodna. Przytrzymałam się torsu niebieskookiego wchodząc do niej. Chwilkę później wszyscy już się kąpali. Śmialiśmy się na całe gardło, gdy chłopacy opowiadali głupie kawały, chlapaliśmy się, wskakiwaliśmy do wody z pomostu, wrzucaliśmy się nawzajem do jeziora, gadaliśmy o wszystkim i o niczym i rozkręcaliśmy zabawę. Zayn i Louis zaproponowali, że pójdą po alkohol, a reszta się zgodziła. Zostałam tylko ja, Harry, Niall i Liam. Postanowiliśmy nastraszyć troszkę Zayna i mojego kuzyna. Chłopacy wyszli na brzeg i schowali się za wielkim dębem, a ja zostałam jako przynęta.
            -Gdzie jest reszta?- zapytał Louis gdy wrócili z alkoholem.
             Procenty położyli na brzegu pomostu.
            -Nie wiem. Powiedzieli, że idą do domu i zaraz wrócą- zbliżyłam się do nich.
            -Kłamiesz- powiedział prosto z mostu Zayn.
            -No dobra. Powiem prawdę. Stoją za wami i zaraz wepchną was do wody.
            Wybuchli śmiechem, ale po chwili zdali sobie sprawę, że mówiłam prawdę. Wpadli z wielkim pluskiem do wody. Oczywiście gdy się wynurzyli marudzili, a ja powtarzałam, że mówię prawdę. Potem i tak wszyscy się z tego śmiali. Liam został naszym barmanem. Podał każdemu procenty, a sobie wlał jedną piątą kieliszka alkoholu, a resztę soku, aby też mógł się zabawić. Bawiliśmy się przy brzegu, bo wiedzieliśmy, że kąpiel po alkoholu jest zabroniona i bardzo niebezpieczna. Cóż za morał!
Na zegarze wybiła północ, a zabawa trwała w najlepsze. Nie byliśmy upici, bo byliśmy po dwóch kieliszkach. Nie wliczając w to tatusia- Liama.
-Jak już się pewnie domyślacie- zaczął Niall podpływając do mnie i obejmując mnie w talii.- Natalie i ja jesteśmy parą- powiedział po czym pocałował mnie w policzek.
-Chyba to było już wiadome od początku- powiedział Harry, a wszyscy się zaśmiali.
-Tym bardziej po tym jak wpadliście do domku całując się jak napaleńcy- Zayn drążył dalej temat i znowu oberwał ode mnie.
-Oh, zamknij się- zachichotałam.
Harry i Niall zniknęli z mojego pola widzenia, ale się tym nie przejmowałam, bo gadałam akurat z Liasem o głupotach. Nagle poczułam jak unoszę się do góry, a pode mną ujrzałam dwóch zaginionych chłopaków. Zaśmiałam się i podałam szybko kieliszek Liamowi, aby już po chwilce wylądować w wodzie. Wynurzyłam się śmiejąc jak głupia, a potem zwyzywałam żartownisiów od idiotów.
Bawiliśmy się jeszcze długo, długo, długo. Zegar wskazywał drugą w nocy. Bardzo ładnie zabalowaliśmy, ale jeszcze nam się nie znudziło. Szaleliśmy dalej. Wieczór był bardzo ciepły. Przenieśliśmy się na brzeg. Co prawda nie była to plaża, a trawa. No, bo przecież to nie może, a jezioro. Usiedliśmy w kółku. Osuszyliśmy się troszeczkę, a Liam z Harrym przynieśli nam koce do okrycia się. Niall poszedł po gitarę. Zapaliliśmy lampki ogrodowe. To nie to samo co ognisko, ale zawsze coś. Louis spryskał nas środkiem przeciw komarom i o mało co nas nie podusił jego ilością, ale w końcu wszyscy usiedli zadowoleni. Mój chłopak zaczął grać, a reszta śpiewać. Było cudownie. Położyłam się na plecach, patrzyłam na gwizdy  i słuchałam jak rozbrzmiewa muzyka wokół mnie. Dostaliśmy jeszcze po jednym kieliszku alkoholu i śpiew chłopaków zaczął się robić dosyć zachwiały, ale nie niezrozumiały. Poczytałam o nich więc wiedziałam co śpiewają: Moments, Over Angin, You And I, Taken, Little Things i Midnight Memories.
Zabawę skończyliśmy około czwartej. Zebraliśmy wszystkie rzeczy z dworu, wypiliśmy po ostatnim kieliszku i po krótkim, ale śmiesznym pożegnaniu rozeszliśmy się do swoich pokoi. Ja poszłam oczywiście z blondynem. Niall był lekko, ale naprawdę bardzo leciutko wstawiony- to nie jest sarkazm. Zaprowadziłam go do pokoju i powiedziałam, że ma się rozebrać i iść do łóżka. Troszkę źle mnie zrozumiał.
             -Jak chcesz moja księżniczko- ucałował mnie w policzek i zaczął zdejmować rzeczy.
            Odpiął pasek od spodni, po czym je zdjął. Zaczął mocować się z rozpinaną koszulką, więc mu pomogłam, a później udałam się do łazienki przebrać w piżamę. Gdy wyszłam Niall właśnie zabierał się za zdejmowanie swoich bokserek.
            -Nie! Nie Niall!- krzyknęłam pośpiesznie i podbiegłam do niego hamując jego ruchy.
            -Ale przecież powiedziałaś, ze mam się rozebrać- droczy się ze mną.
            -Powiedziałam, ale chodziło mi o to, że do bokserek- chichoczę.
            -Szkoda- zrobił minę zbitego szczeniaczka.
            -Idź się połóż- daję mu buziaka w policzek.
            -A ty nie idziesz?- pyta zaskoczony.
            -Idę, ale pójdę na chwilkę do kuchni- uśmiecham się, a on wgrzebuje się do łóżka.
            -Ale wrócisz?- pyta jak małe dziecko.
            -Wrócę- uśmiecham się do niego wesoło i przekonująco.
            -Obiecujesz?
            -Obiecuje, a teraz staraj się zasnąć- całuje go w czoło, on przekłada swoje ciało tyłem do mnie i zasypia. Wyślizguję się po cichutku z pokoju.
            Poszłam do kuchni gdzie zastałam Liama siedzącego przy blacie kuchennym i pijącego wodę.
            -Hej. Nie śpisz?- przywitałam się.
            -Nie. Przyszedłem się czegoś napić. Miałem lekkie problemy z położeniem spać niektórych chłopców, a jak ci poszło z Niallem?- uśmiecha się do mnie.
            -No powiem, że było całkiem zabawnie. Najpierw kazałam mu się rozebrać do spania, ale zrozumiał mnie troszkę źle i chciał zdejmować nawet bokserki, ale na szczęście go powstrzymałam- chichoczę, a Lias dołącza do mnie.
            -Aż takich przygód to nie miałem, ale Harry ugryzł mnie w rękę, bo stwierdził, że jestem zagrożeniem dla świata i trzeba mnie zniszczyć- śmiejemy się razem, po opowieści chłopaka.
            -Coś cię dręczy, prawda?- spoglądam na niego i wyjmuje z lodówki sok pomarańczowy, po czym siadam naprzeciwko niego.
            -Zauważyłaś?- bawi się pustą szklanką.
            -Jestem kobietą- uśmiecham się wesoło na pocieszenie. Próbuje go rozluźnić.
            -Kobiety… hmmm… To trudne stworzenia- zaśmiał się.
            -Chodzi o Sophie?- pytam poważnie.
            -Jest troszkę o mnie za bardzo zazdrosna. Czuję się taki uwięziony. Jak w klatce. Nie wziąłem ze sobą telefonu nad jezioro i gdy wróciłem zastałem dwadzieścia połączeń nieodebranych od niej. Za bardzo naciska. Chce wiedzieć co robie i gdzie jestem w każdej minucie. Ciągle mnie kontroluje- żali się.
            -Mam z nią pogadać?
            -Mogłabyś?- spogląda na mnie z nadzieją.
            -Nie ma problemu- uśmiecham się do niego, a on to odwzajemnia.
            -Będę wdzięczny- widzę jak mu się humor poprawił.
            Gadamy jeszcze chwilkę, po czym rozchodzimy się do swoich pokoi. Niall śpi rozłożony na całym łóżku, tak, że dla mnie już nie ma miejsca. Niestety moja sypialnia jest już zajęta przez Louisa, a to jest domek, a nie dom więc nie ma więcej pokoi. Nie mam co. Wzięłam poduszkę i koc, i poszłam spać do salonu. Kanapa na początku wydawała się całkiem miękka. Przykryłam się kocem po sam kraniec szyi i zasnęłam.

            -Przepraszam… Tak bardzo cię przepraszam. Nie powinienem cię uderzyć- mówi Lucas prawie płacząc.- Źle zrobiłem… Błagam wybacz mi… Błagam…
            Ujmuje jego twarz w dłonie.
            -Wybaczam, ale obiecaj, że już więcej tego nie zrobisz- mówię i uśmiecham się do niego.
            -Naprawdę? Tak szybko mi wybaczasz?- pyta zaskoczony.
            -Kocham cię. I uważam, że każdy człowiek powinien dostać drugą szansę. Ale zapamiętaj, że trzeciej już nie dostaniesz- uprzedzam go.
            -Tak wiem. Przepraszam. Ja też cię kocham. Bardzo, ale to bardzo. Jak nikogo innego na świecie. Jesteś dla mnie najważniejsza. Przepraszam- przytula mnie mocno do siebie, a ja czuję się bezpieczna. Przy nim zawszę.

            Budzę się w nieznanym mi pokoju. Przekręcam głowę w prawo i widzę jeszcze śpiącego Harrego. Co ja do cholery tu robię! Chłopak przekręca głowę w moją stronę i otwiera powoli oczy.
            -Wyspana?- uśmiecha się do mnie zaspany ukazując dołeczki.
            -Tak, ale co ja tu robię?- pytam go zaciekawiona.
            -Wstałem rano i postanowiłem się czegoś napić, a gdy zobaczyłem, że śpisz na kanapie zajrzałem do Nialla. Chciałem cię do niego zanieść, ale rozłożył się na całym łóżku i nie miałem cię gdzie położyć, więc postanowiłem, że zaniosę cię do siebie- szczerzy się.
            -Nie mogłeś mnie zostawić na kanapie?- pytam.
            -Spałem na niej i wiem, że jest cholernie nie wygodna- chichoczę.
            -Dzięki. Chciałam się położyć z Niallem, a rozwalił się na całym łożu no i rzeczywiście nie miałam gdzie- też zachichotałam.- Która godzina?
            Harry spojrzał na zegarek na ręku.
            -Czternasta.
            -Tak późno? Naprawdę?
            -Niestety. Wczoraj pomimo tego, że nie piliśmy dużo ostro zabalowaliśmy. Padłem trupem zmęczony i od razu zasnąłem.
            -Nie jestem tego taka pewna- śmieje się.
            -Jak to?- pyta zaszokowany.
            -No… ugryzłeś Liama- chichoczę.
            -Co?!- Harremu otwierają się szeroko oczy.
            -Powiedziałeś, że Lias jest zagrożeniem dla świata i trzeba go zniszczyć. Niestety… nie tylko ty się wydurniłeś. Niallowi kazałam się rozebrać do spania, a gdy wychodziłam z łazienki zabierał się za zdejmowanie swoich bokserek. Na szczęście go powstrzymałam i utuliłam do snu- śmieje się, a on dołącza do mnie.
            Poleżeliśmy jeszcze troszkę wspominając wczorajszy wieczór i noc, a potem zeszliśmy na dół przygotować śniadanie. W kuchni byli już wszyscy i jedli. Gdy weszłam z Harrym do pomieszczenia chłopacy spojrzeli się na nas zdziwieni. Usiadłam koło blondyna i ucałowałam go w policzek.
            -Gdzie spałaś?- zapytał obojętnie mój chłopak.
            -U Harrego, ale to nie tak jak myślisz- uprzedziłam go i tym samym przykułam jego uwagę.
            -Czyli jak?- spojrzał na mnie leciutko wkurzony.
            -Nie denerwuj się skarbie- dałam mu buziaka.
            -Czyli?- napierał.
            -Poszłam do kuchni i spotkałam tam Liama, trochę pogadaliśmy, a gdy wróciłam do pokoju spałeś rozłożony na całym łóżku i nie było dla mnie miejsca. Nie chcąc cię budzić, bo znowu byś coś na rozrabiał- uśmiechnęłam się do Harrego i Liama.- Poszłam się położyć do salonu. Gdy się obudziłam spałam w sypialni Harrego. Był tak dobry i zaniósł mnie do siebie. Jak wstałam byłam ubrana.- Tłumaczę.
            -Mam do ciebie zaufanie, więc ci wieże- uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w policzek.- Tylko nie przeginaj, bo ja też mam granice.- Chichocze.
            -Tak jest- zasalutowałam.
            Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Harry stał blisko, chciał odebrać, ale szybko zerwałam się z krzesła i wyrwałam mu go. Dzwoniła Zuza. Odrzuciłam połączenie.
            -Nie odbierzesz?- zapytali ciekawi chórkiem.
            -To Zuza. Oddzwonię do niej później- uśmiechnęłam się głupio.
            Chciałam oprzeć się o blat, ale zamiast patrzeć na niego to udawałam, że odrzucenie połączenia od najlepszej przyjaciółki to nic takiego. Moja ręka nie uchwyciła go, opierając się na powietrzu i tym samym wylądowałam na ziemi.                                                                                                                                                                                                                         Zaszokowani chłopcy wstali prędko i już po chwili Niall pomagał mi wstać.
            -Nic ci nie jest?- zapytał chichocząc.
            -Nie, ale trochę mnie tyłek boli- odpowiadam.
            -Temu można zaradzić- śmieje się Niall.
            -Bardzo zabawne- szturcham go w ramię, po czym wywracam oczami.
            -Przynajmniej humor nadal ci dopisuje- śmiejąc się dogryza mi jak zawszę Zayn.
            -Chłopaki musimy już jechać, bo nasze dziewczyny czekają- włącza się Lou.
            -Ja pojadę z wami, bo muszę wstąpić do studia i odebrać teksty- informuje Harry.
            -To wy sobie jeszcze poleniuchujcie, a my lecimy- mówi Liam, po czym wszyscy oprócz mnie i Nialla wychodzą z kuchni.
            -Dziwne…- mówię przymrużając oczy.
            -Wiem, ale oni już tacy są- chichoczę Niall, po czym całuje mnie w policzek.
            Siadamy przy stole i kończymy jedzenie śniadania. Później żegnamy się z chłopakami i kiwamy im, gdy odjeżdżają.
Postanowiliśmy obejrzeć telewizję.

***

Wyłączyliśmy telewizor niecałą godzinę później, ponieważ nie było nic ciekawego. Rozmawialiśmy o tym jak to jest być sławnym, jak Niall czuje się w tym zawodzie.
Moja głowa znajdowała się na kolanach ukochanego. Bawił się moimi włosami i od czasu, do czasu łączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Zadzwonił mój telefon. Wstałam i poszłam do kuchni po niego. Dzwoniła znowu Zuza. Odrzuciłam. Wróciłam do chłopaka i usiadłam na niego okrakiem. On złączył nasze usta w kolejnym namiętnym pocałunku. Z rozkoszy wypchnęłam biodra lekko do przodu, czując jego członka. Jękną z przyjemności. Wplotłam paluszki w jego włosy i miętosiłam je.
-Która godzina?- Niall zadał niespodziewanie dziwne pytanie, przez pocałunki.
-Około siedemnastej- mówię mu i wracam do namiętnego pocałunku.
Chłopak słysząc moją odpowiedź zrzucił mnie z siebie, kładąc jednocześnie na kanapie, po czym wstał z niej.
-Nie ma jak to usłyszeć która godzina i zrzucić z siebie napaloną kobietę- mówię tonem sarkastycznym i niezadowolonym oraz wywracam oczami.
-Przepraszam. Nie chciałem żebyś to tak odebrała- siada na mnie okrakiem. Teraz to on góruje.- Ja chcę się z tobą kochać, ale nie teraz.- Muska moje usta.
-Oczywiście zawszę coś nam musi przeszkodzić- kieruje wzrok na szafkę obok nas.
-Obiecuje, że to ostatni raz- przekonuje. Łapie mnie za podbródek i odwraca go tak, abym na niego spojrzała.- Obiecuję.
Nic nie mówię i nie zmieniam mojej niezadowolonej miny, na co on reaguje śmiechem.
-Moja księżniczka jest niezadowolona?- pyta chichocząc.
-Nie widać- odpowiadam z wredotą w głosie.
-Mam coś dla ciebie.
Niall schodzi ze mnie, po czym kieruje się do naszego pokoju. Po chwili zjawia się z dwoma pudełkami, a właściwie to z dwoma pudłami. Są koloru srebrnego, ale różnej wielkości. Chłopak siada obok mnie z podarunkami i podaje mi największe.

-Wszystkiego najlepszego kochanie- mówi mi po czym całuje mnie w policzek.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam nawet chwilki czasu. Jeszcze raz przepraszam :*