piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 4

            Po chwili zjawił się z paczką mąki.
-Tak? Tak się mnie nabiera. Ja ci dam!- krzykną żartobliwie do kuzynki Lou.
Już po chwili miała na sobie całe opakowanie mąki. Natalie turlała się ze śmiechu po podłodze. Jej śmiech zaraził wszystkich i już po chwili wszyscy byli utaplani w mące i śmiali się razem z nią oprócz Niallera.

<<<Perspektywa Natalie>>>

            -Kochany Niallerku. Chodź, przytulę cię- wyciągnęłam ręce przed siebie, aby go zachęcić.
            -O, nie! Nie chcę mieć mąki na sobie. To twoja kara.- zaśmiał się. Chyba wyczuł mój podstęp.
            -Jak nie to nie- oburzyłam się. Oczywiście dlatego, aby go podrażnić.
            -Oj no dobra, chodź tu do mnie- mówi słodko.
            -Nie ma tak. Jak prosiłam nie chciałeś. Bez łaski- prychnęłam.
            -O tak to my się bawić nie będziemy- zaśmiał się.
            Poczułam jak moje nogi odrywają się od podłogi i już po chwili byłam na rękach Nialla. Prosiłam, żeby mnie puścił. Cały czas wpatrywałam się w niego i nie miałam zielonego pojęcia gdzie idziemy.
            -Proszę puść mnie słodziaku- próbowałam zadziałać na jego psychikę.
            -Dzięki za komplement. I okej mogę cię puścić.
            -W końcu- wypuściłam powietrze z płuc.
            Ręce Niallera opuściły mnie, a ja z pluskiem wpadłam do basenu. Jaka świnia z niego, ale nie będę gorsza. Wynurzyłam się i poprosiłam blondyna, alby pomógł mi wyjść. Podał mi rękę, a ja jednym ruchem wrzuciłam go do wody.
            Gdy się wynurzył, stanął naprzeciwko i patrzył na mnie.
            -Coś się stało?- zapytałam zdezorientowana.
            -Nie… Znaczy się tak… Znaczy nie… Nie… Tak…
            -Okej… Spokojnie. Możesz powiedzieć wprost- uspokoiłam go, bo nie mógł wydusić z siebie słowa.
            -Nie potrafię wydusić z siebie słowa. Jestem tchórzem- spuścił głowę.
            -Nieprawda- złapałam go za podbródek i uniosłam.- Jesteś przesłodki.
            W moją stronę powędrował najszczerszy uśmiech jaki kiedy kolwiek widziałam. Blondyn wyszedł z basenu i podał mi rękę. Szybkim, silnym ruchem wyciągną mnie z wody. Stanęłam naprzeciwko niego i spojrzałam w jego prześliczne, niebieskie oczy. Zatonęłam. GŁUPIA JA!
            -Dziękuję- wyszeptał i objął mnie w pasie, prowadząc jednocześnie do domu.
            Gdy weszliśmy do mieszkania wszyscy byli zdziwieni. Wytłumaczyliśmy im wszystko w skrócie i poszliśmy się przebrać w suche ciuchy.

***

            Dzisiaj dziewczyny mogły spać u nas. Wszyscy rozeszli się od swoich pokoi, ja zrobiłam to samo. Przebrałam się w piżamkę i wskoczyła do ciepłego łóżeczka. Moje powieki opadły i pogrążyłam się we śnie.
           
            -Czemu wybrałaś akurat mnie?- pyta Lucas.
            -A czemu ty wybrałeś mnie?- odpowiadam pytaniem na pytanie.
            -Bo jesteś wyjątkowa- mówi po czym całuje mnie w policzek.
            -No właśnie- śmieje się.
            -Nie pozwolę, aby cokolwiek nas rozdzieliło. Jesteś i będziesz zawsze dla mnie najważniejsza. Kochałem, kocham i kochać będę. Po prostu kocham cię słońce.

            Budzi mnie huk pioruna. Nienawidzę burzy. Schowałam się pod kołdrę, aby nie słyszeć i nie widzieć błyskawic. To nic nie dało. Za każdym hukiem trzęsłam się ze strachu. W końcu postanowiła, że skorzystam z propozycji Nialla. Wstałam z łóżka i powędrowałam przez ciemny korytarz do pokoju blondyna.
            -Niall… Niall- szeptała, aby go obudzić.- Niall…
            Zaspany, w końcu lekko otworzył oczy.
           
<<<Perspektywa Nialla>>>

-Natalie? Co ty tu robisz?- zapytałem zaskoczony.
            -Nie chciałam cię budzić, ale strasznie boję się burzy. Nie mogę zasnąć- powiedziała słodkim głosikiem. Jak ja mógłbym jej odmówić.
            -Wskakuj- przesunąłem się na drugą stronę łóżka.
            Położyła się obok mnie, a ja pomogłem przykryć jej się kołdrą. Kolejny grzmot burzy sprawił, że Natalie praktycznie przykleiła się do mnie. Co nie powiem bardzo mi się podobało.
            -Nie wybieraj się za daleko, bo nie wzięłam ze sobą misia- mówi mi.
            -Nie mam takiego zamiaru- przysuwam się do niej bliżej.
            Moja lewa ręka znajduje się pod jej głową, a druga na jej talii. Natalie ręce ma ugięte, a jej dłonie spoczywają na mojej nagiej klatce piersiowej. Głowę schowaną ma w mojej szyi. Przytuliłem ją tak mocno, że już bardziej się nie da. Nie puszę jej nigdzie i nie dam jej zrobić krzywdy. Jest moją małą istotką. Moją odmianą heroiny. Jest moim małym szczęściem, życiem, powietrzem. Kochaną księżniczką.
            Gdy obudziłem się rano, nasza pozycja się nie zmieniła. Może nie byliśmy aż tak ściśnięci, ale nadal blisko. Patrzyłem na malutką osóbkę śpiącą w moich ramionach.

<<<Perspektywa Natalie>>>

            Obudziłam się w objęciach Niallera. On już nie spał, tylko patrzył się na mnie. Ułożyłam głowę tak, aby dobrze go widzieć.
            -Długo nie śpisz?- zapytałam lekko się rumieniąc.
            -Nie. Przed chwilą się obudziłem- mówi mi, po czym gładzi mnie po policzku.- Lubię jak się rumienisz.
            -Ja tego nie lubię. Wglądam wtedy jak burak- śmieje się, a on dołącza do mnie.
            -Cieszę się, że do mnie przyszłaś- uśmiecha się.
            -Ja też i powiem, że sprawdzasz się lepiej jako przytulanka niż mój miś- komplementuje go.
            -Bardzo dziękuję. Może pani częściej wpadać.
            -Z miłą chęcią- przygryzam wargę.
            -Natalie! Natalie! Gdzie jesteś?! Natalie!- usłyszałam głos kuzyna i Harrego.
            Po chwili wpadli do pokoju blondyna. Lou szczęka opadła, gdy zobaczył mnie z blondynem w jednym łóżku, przytulonych i wpatrujących się w siebie.
            -Chodźcie tutaj!- Harry krzykną do pozostałych.
            Niedługo potem w pomieszczeniu znajdowali się wszyscy.
            -Chyba trzeba szykować pokój dla nowego członka rodziny- zażartował Zayn.
            -Nawet tak nie mów- uderzył go w ramię Lou.
            -Spokojnie, żartowałem- śmieje się Zayn.
            -Ej… Dobra, koniec przedstawienia- wyślizgnęłam się z łóżka chłopaka.- Jak widzisz Lou jestem w piżamce, nienaruszona. I nie, nie uprawialiśmy seksu. Spałam tu tylko dlatego, że była burza, a ja się jej boje. Więc przyszłam do Nialla. Koniec historii- po czym zaczęłam się śmiać.
            -Z czego się śmiejesz?!- zapytał wkurzony Louis.
            -Z ciebie idioto, z przedstawienia, z całej sytuacji- mówię mu nie przestając się śmiać.
            Ruszyłam do pokoju zostawiając całą bandę i Nialla zaskoczonych moim zachowaniem. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w TO. Usiadłam z laptopem na łóżku i gdy właśnie miała go włączyć usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Powiedziałam, że można wejść. Do pokoju weszły dziewczyny. Powiedziały, że muszą już iść. Pożegnałam się z nimi i położyłam się na łóżku.
Poleżałam jeszcze chwilkę, po czym usłyszałam dźwięk telefonu. Dzwonił David. Mój dobry kolega z Polski, który przeprowadził się do Londynu.
            -Hej- przywitałam się bardzo radośnie.
            -Hej, co tam u ciebie słychać?- zapytał pogodnie.
            -Nie udawaj, że nie wiesz. Wszystkie gazety i media o tym trąbią- powiedziałam wzdychając.
            -No tak. Głupi ja- śmiej się.- Chciałem jakoś rozkręcić rozmowę.
            -Spoko.
            -Masz czas? Może byśmy się gdzieś umówili?- pyta.
            -Pewnie. Jak ci pasuje? Ja się dostosuje.
            -O siedemnastej, przyjdę po ciebie?
            -Ok.
            -A co tam jeszcze słychać?- śmiej się.
           
<<<Perspektywa Louisa>>>
           
            Na dół zeszła radosna Natalie. Weszła do kuchni i wzięła szklankę soku i jogurt, po czym ulotniła się na taras. Co chwila było słychać jej radosny śmiech. Gdy odnosiła szklankę od soku dało się słyszeć:
            -Ja ciebie też kocham David- jej śmiech.- Do zobaczenia słońce.
            Widziałem jak mina Nialla posmutniała. Spuścił głowę i udawał, ze interesuje go jak zszyta jest jego koszulka. Do salonu weszła uśmiechnięta od ucha do ucha moja kuzynka. Usiadła koło blondyna na kanapie.
            -Co jest Nialler?- uniosła jego podbródek, tak aby na nią spojrzał.
            -Kto to był?- zapytał smutny.
            -Spokojnie… don’t  worry Niall be happy- zaśmiała się.- To tylko stary kumpel.- Powiedziała i pocałowała go w policzek, a jego humor całkowicie się zmienił. Ja też się uspokoiłem.

<<<Perspektywa Natalie>>>
           
            -Mamy na dziś jakieś plany?- pytam posyłając każdemu z nich uśmiech.
            -Nie, ale…
            -Tak. Pojedziemy do Nando’s- powiedział radośnie Niall wcinając się Liamowi.
            -Okej. Nie wiem co to, ale pewnie coś fajnego, bo blondyn jest strasznie podekscytowany- mówię reszcie chłopaków, po czym się śmieje.
            -Jak można nie wiedzieć co to Nando’s- oburzył się blondyn.- Przecież to najlepsza restauracja. Podają tam najlepsze jedzenie i w ogóle. Jest najlepsza.
            -Okej, okej zrozumiałam. Najlepsza- śmieje się i czochram blondyna.
            Niecałą godzinę później wszyscy byli gotowi i ruszyliśmy do restauracji. Przepraszam… do NAJLEPSZEJ restauracji. Zamówiliśmy  nasze dania i niecałe pięć minut później zaczęliśmy jeść. Oczywiście nie obyło się bez żartów, wygłupów, rzucania jedzeniem i wciskania we mnie jedzenia prze Nialla. Oczywiście utargowałam trochę mniejszą ilość do pochłonięcia. Po skończonym posiłku poprosiłam chłopaków, aby pojechali ze mną do księgarni. Zgodzili się bez mrugnięcia okiem. Jednak ja to mam fajnie.
            Chłopacy zostali przed autem, a ja przejrzałam wszystkie półki. Kupiłam sześć książek o One Direction i ,,Urodzona o północy’’. Gdy wyszłam z księgarni miny chłopaków na moją ilość książek była niezastąpione.
            -Zamiast tak stać i patrzeć może byście mi pomogli?- tek książki są naprawdę ciężkie. Chłopcy rzucili się do pomocy.- Dziękuję.
            -Po co ci tyle książek?- zapytał Zayn.
            -Muszę wiedzieć z kim mieszkam- zaśmiałam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz