-Skąd wiesz?- pytam zaskoczona, bo
przecież nikomu nie mówiłam.
-Zuza- mówi mi.- Zostawiłaś telefon na
dole i odebrałem.
-A reszta wie?- liczę, że nie.
-Nie. Chciałem im powiedzieć, ale
pomyślałem, że jeżeli ty tego byś nie chciała to byłabyś zła. To dlatego
pojechali i nie składali ci żadnych życzeń. Tak to by zostali w domu i
świętowali z nami- tłumaczy mi chłopak, a ja uśmiecham się do niego z ulgą.
Powoli zdejmuję białą wstążkę z pakunku
i otwieram pudło. Jest w nim śliczna sukienka. Seksowna, ale subtelna i słodka.
W moim stylu.
Ze szczęścia przytulam mocno Nialla.
-Jest przepiękna. Bardzo dziękuję
kochanie. Jest naprawdę cudowna. Jeszcze raz dziękuję- nie wiem jak wyrazić
jeszcze swoją radość.
-Nie dziękuj.- widzę, że Niall też jest
szczęśliwy.- Jesteś warta wszystkiego. Proszę.- Podaje mi drugie pudło, ale nie
takie duże jak tamto.- Otwórz. Sam wszystko wybierałem.
Biorę od niego podarunek i rozpakowuje
jak tamto. Otwieram pudło i widzę prześliczne buty na wysokim obcasie, pasujące
idealnie do sukienki.
Kocham buty, a te będę kochać
najbardziej. Jeszcze tak pięknych nigdy nie miałam. Są CUDOWNE!
-O mój Boże! Kocham je!- piszczałam z
radości, a Niall śmiał się ze mnie.- Idealne! Aaaaaaa…!- Nie mogłam się
opanować.
-Cieszę się, że ci się podobają- mówi
chłopak, a ja wpadam mu w ramiona.
-Nawet nie wiesz jak bardzo- wtulam się
w niego.
Przepiękny zestaw jaki kupił i wybrał mi
mój chłopak jest najlepszym prezentem jaki kiedykolwiek dostałam.
-Przebierz się w to i zabieram cię na
przejażdżkę- mówi chłopak.
-Okej- odpowiadam z entuzjazmem i idę
się przebrać.
-Masz godzinkę, więc się śpiesz-
informuje mnie.
Biorę prysznic, przebieram się w strój
przygotowany przez Nialla i robię na włosach delikatne, duże loki.
Niall skorzystał z łazienki w innym
pokoju, bo stwierdził, że ja za długo się szykuje i on nie zdąży. Gdy
skończyłam i wyszłam z łazienki zastałam pusty pokój, nawet nie było w nim
bagaży. Zdziwiona skierowałam się do salonu, gdzie zastałam już gotowego Nialla
piszącego Sms. Ubrany był w luźne czarne spodnie, białą koszulę wyłożoną na
wierzch i czarną marynarkę. Włożył telefon do kieszeni spodni i spojrzał na
mnie. Stanął jak wryty.
-Coś nie tak?- zapytałam niepewnie.
-Nie. Nie- pośpiesznie zaprzeczył.-
Wyglądasz niesamowicie.- dokończył.
-Ile razy mam ci przypominać, że nie
wolno kłamać- pouczam go.
-Ja nie kłamię- oburzył się.- Proszę cię
choć dziś… uwierz w siebie, dla mnie- prosi spokojnie.
-Tylko dziś i tylko dla ciebie-
uśmiecham się do niego, a on odpowiada tym samym.
-Dziękuję.
-To jak? Prawda, że przepięknie
wyglądam. Jeszcze nikt nie widział takiego cuda jak ja- chichoczę.
-Prawda- śmieje się Niall.- Zniosłem już
nasze bagaże do samochodu- informuje.
-Nie zostajemy tu?- pytam zaskoczona.
-Niestety nie. Jutro mamy próbę do
nagrań płyty- tłumaczy.- Też żałuję myszko.- Zauważa moją smutną minę.- Ale
spędźmy ten dzień szczęśliwi i nie zamartwiajmy się.
-Okej.
Niall bierze mnie za rękę, po czym
wychodzimy z domu. Chłopak go zamyka i chwilę później po wejściu do auta
ruszamy z podjazdu. Nie mam pojęcia dokąd jedziemy i nawet nie próbuje wyduszać
tego z ukochanego, bo wiem, że to nic nie da. Spędzimy razem moje urodziny i to
mi wystarczy. Mój chłopak sięga po telefon i czyta z niezadowoleniem
wymalowanym na twarzy Sms.
-Musimy wracać do Londynu, bo okazało
się, że jutro rano musimy być w Szkocji. Mamy wywiad- tłumaczy Niall.-
Przepraszam. Chciałem cię zabrać do wesołego miasteczka, ale to nie jest
możliwe. Tak mi przykro- widzę jak strasznie posmutniał.
-Nic nie szkodzi- pocieszam go. To jemu
zależało bardziej niż mi na tej niespodziance. Mi wystarczył sam wyjazd i dni
spędzone z nim.- Te dni, które z tobą spędziłam są najlepszym prezentem na
świecie, a sukienka i buty jeszcze nie raz się przydadzą.
-Ale chciałem, żeby ten dzień był
idealny, a okazał się klapą- kiwa głową niezadowolony.
-Ja jestem szczęśliwa i wyglądam
zabójczo, więc dla mnie to nie klapa- śmieję się.
-Co do wyglądu to się zgodzę, ale
widziałbym cię bez niej- uśmiecha się łobuzersko.
-A w gazetach mówią, że jesteś taki
słodki i nieśmiały, a tak naprawdę to niegrzeczny z ciebie chłopczyk- droczę
się z nim, seksownie przygryzając wargę.
-Przecież jestem grzeczny, ale też mam
ochotę zażyć przyjemności.
-Trzeba było brać wtedy kiedy mogłeś, a
nie zachciało ci się jak prowadzisz auto- chichoczę.
-Mogę się w każdej chwili zatrzymać-
spogląda na mnie.
-Cofam wszystko. Jedź dalej- śmiej się i
unoszę ręce w górę w geście poddania
się.
Uśmiecha się do mnie szyderczo i tym
samym kończymy temat.
Wjechaliśmy na teren parceli w
Londynie. Cisza. Żadnej żywej duszy, a to dlatego, że chłopacy śpią u
dziewczyn, a Harry u kumpla. Mamy wolną chatę. Blondyn zamyka pojazd i
oświadcz, że jutro wniesie walizki do domu. Otwiera drzwi i wpuszcza mnie
przodem. Jest strasznie ciemno. Na dotyk szukam włącznika światła, aż w końcu
go wyczuwam. Zapalam światło w holu, tak aby było cokolwiek widać. Niebieskooki
zamyka drzwi, a ja wchodzę dalej przez drzwi do salonu. Od razu wyczuwam
włącznik i go naciskam.
-Niespodzianka!- krzyczy masa ludzi
w salonie.
Staje jak wryta i nie wiem co
powiedzieć. Uśmiecham się do nich wszystkich. Podchodzi do mnie Niall i całuje
mnie w policzek.
-Jeszcze raz wszystkiego najlepszego
kochanie- śmieje się.
-Nieźle kłamiesz- szturcham go, a
wszyscy śmieją się z mojej reakcji.
Zabawa się zaczyna. Jest tu ponad
pięćdziesiąt osób. Niektórych znam, innych nie, albo kojarzę z telewizji.
Wchodzę z moim chłopakiem w tłum i tym razem to on przedstawia mi ludzi. Jest
ich tak wiele, że nie wiem czy ich zapamiętam. Docieramy w końcu do kuchni
gdzie są chłopacy i ich dziewczyny oraz całe Little mix. Witam się z Liamem i
Sophie, później z Louisem i Eleanor, Zaynem i Perrie, która przedstawia mi
dziewczyny z jej zespołu. Są bardzo miłe, a najbardziej polubiłam Jesy. Jest
najbardziej zabawna i wystrzałowa oraz świrnięta, jak ja.
-Gdzie jest Harry?- zapytałam
blondyna, bo nie zauważyłam w pomieszczeniu.
-Tu jestem!- usłyszałam głos za mną.
Obróciłam się i zobaczyłam
uśmiechniętego loczka w progu. Podeszłam do niego i przytuliłam go na
przywitanie.
-Mam dla ciebie prezent- szczerzy się.
-Nie musiałeś nic kupować- mówię mu.
-Nie kupiłem- odpowiada, a ja patrzę na
niego a niezrozumieniem.- Jedynie bilet lotniczy, ale złożyliśmy się z
chłopakami.- Ruchem głowy wskazuje osobę stojącą za nim.
Łzy szczęścia napłynęły mi do oczu.
Niewiarygodne!
-Zuza!- krzyknęłam szczęśliwa i
przytuliłam mocno moją przyjaciółkę.
-Ja też się cieszę, że cię widzę, ale
dusisz!- ostatnie słowo wykrzyczała na ostatnim tchu.
-Przepraszam- odsunęłam się od niej
płacząc ze szczęścia.
-Też cię kocham- teraz ona rzuciła się
niespodziewanie na mnie, a ja wpadłam na Hazze, który na szczęście nas
utrzymał.
Stanęłyśmy spokojnie. Przedstawiłam
przyjaciółkę większości osób. Pośmiałyśmy się trochę w towarzystwie najbardziej
znanych mi ludzi w domu.
-Natalie poznaj to Demi. Moja
przyjaciółka. Demi to Natalie. Moja dziewczyna- Niall przedstawił mnie
dziewczynie.
Wydawała się miła, ale nie rozmawiałam z
nią za dużo.
-Niall… Ja też mam zaufanie, ale nie
przeginaj- ostrzegłam chłopaka przy Demi.
-My jesteśmy przyjaciółmi- śmieje się
dziewczyna.
-W porządku, ale nie jesteś tutaj
jedyna- dołączam do niej.
-Masz rację. Pilnuj go.
Niall odchrząkuje.
-Halo.. Ja tu jeszcze jestem- nasza
trójka wybucha śmiechem.
Gadali coś jeszcze, ale ja patrzyłam na
przyjaciółkę znajdującą się po drugiej stronie kuchni i gadającą z Harrym.
Spojrzała się w moim kierunku i też już nie słuchała chłopaka. Wysłała mi
porozumiewawcze spojrzenie. Odpowiedziałam bezgłośnie: ,,Chwilka, Niall’’.
-Mogę na chwilkę przeszkodzić?-
wtrąciłam się stojącej obok dwójce do zaciekłej rozmowy.
-Pewnie. Mów- odpowiedział Niall
uśmiechając się.
-Mogę się upić?- zapytałam go.
-Pewnie. W końcu to twoje urodziny-
całuje mnie w policzek.
-Ale tak, że urwie mi się film?
-Tak.
-Tak, że nawet jak cię zgwałcę to nie
będę pamiętać- śmieje się.
-W takim razie tym bardziej jestem za!- zgadza
się radośnie.
-Okej- wzruszam ramionami, daje mu
namiętnego całusa i idę w stronę Zuzy.
Po drodze zahaczam jeszcze Zayna, który
siedzi ze swoją dziewczyną przy stole i pije sok. Tylko sok! Zapytałam czy chce
się napić z Polkami. Spojrzał na Perrie, która wyraziła zgodę, pod warunkiem,
że będzie pić z nami. Jestem za! Powiedziałam, że zaraz przyjdę tylko pójdę po
przyjaciółkę, a oni mają załatwić barmana.
-Harry podkradnę ci Zuzę- uśmiecham się
wesoło do niego.
-Tylko dziś ze względu, że są twoje
urodziny- mówi, a ja biorę przyjaciółkę i prowadzę do blatu, gdzie są już
wszyscy, którzy chcą oglądać widowisko. Barmanem jak zawsze jest Liam. Nawet
Niall z Demi zakończyli rozmowę i zaczęli kibicować.
-Hej- podszedł do mnie chłopak od tyłu i
pocałował mnie w policzek.
Obróciłam się, zanim zaczęliśmy pić.
-Hej David- przytuliłam go.
-Wszystkiego najlepszego.
-Dzięki.
-Pijesz, czy się przytulasz?- dogryzł mi
jak zawszę Zayn.
-Luzuj- skarciła go Pezz.
-Spoko to normalka- zaśmiałam się.- I
tak. Pije!- odpowiedziałam drażniąc Zayna.
-Kto pije ręka w górę- zapytał Liam. W
górę podniósł rękę Zayn, Ja, Zuza i Pezz.- Okej. Z czego drinki?
-Z…- zaczął mulat.
-Mam coś lepszego. Poczekajcie-
powiedziała łobuzersko moja przyjaciółka i wyszła z kuchni.
Chwilę później pojawiła się z czteroma
butelkami polskiej dobrej, mocnej wódki. Postawiła je na blacie i spojrzała na
Zayna porozumiewawczo.
-Liczę, że sami najlepsi i wytrzymali z
nami piją- zachichotała.
Na widok wódki w takiej ilości
skrzywiłam się lekko z niezadowolenia.
-Nie pijasz? Za mocne?- dogryzał mi
Zayn, gdy zobaczył moją zdegustowaną minę.
-Nie Zayn- uprzedziła mnie Zuza.-
Natalie nie podoba się ilość alkoholu.- Tłumaczy.
-Za dużo, dla tak malutkiej,
słodziutkiej dziewczyny?- pieści się denerwując mnie.
-Wypijesz tyle ile będziesz mogła-
pociera mnie po plecach Niall.
Zuza widzi, że podnosi mi się
temperatura.
-Spokojnie Natalie. Poczekaj chwilę-
znowu wychodzi z kuchni.
Wraca chwilę później i stawia na stole
kolejne cztery butelki wódki.
-Teraz możemy pić- klaszczę w dłonie
szczęśliwa.- Zamawiam dwie butelki.
-Zakładamy się?- pyta Louis.
-Okej- mówi Harry.
Założyło się dwadzieścia pięć osób.
Trzy postawiło na mnie, czyli Niall, David i Lou. Reszta skomentowała niechęć
tego ruchu, tym, że wyglądam za słodko. Co mnie lekko podenerwowało, ale
przynajmniej miałam determinację. Pięć osób założyło się, że to właśnie Pezz
wygra. Siedem osób postawiło na Zuzę, bo była ubrana w ostro i seksownie, dziesięć na Zayna, bo był
facetem.
-Szowiniści- w tym samym momencie
skomentowałyśmy z Pezz i Zuzą ten zakład.
-Dobra zaczynajmy! Ile można się
zakładać!- wypchnęłam pusty kieliszek w stronę Liama.
Chwilkę później nasze kieliszki się
zapełniły i na ,,Trzy, czte- ry’’ wypiliśmy wszystko za jednym zamachem.
-O kurwa! Ale mocne!- krzyknął dusząc
się lekko Zayn.
-Ciota!- zaśmiałam się, a Zuza i Pezz
dołączyły do mnie.
-Liczę, że wygrasz- szepnął kusząc Niall
do mojego ucha.
-Inaczej być nie może-
zachichotałam.
-Ewentualnie ja cię pokonam!-
krzyknęła radośnie moja przyjaciółka.
-Przypadek raz na milion- dogryzłam
jej, a później i tak się śmiałyśmy.
Polały się kolejne kieliszki wódki. Liam
nalewał czwarty. Wszyscy wypili, ale Pezz wymiękła i wybiegła z kuchni w
kierunku toalety. Ludzie, którzy na nią stawiali lekko się oburzyli, ale
zostali, bo byli ciekawi kto wygra. Została trójka. Po siódmym z kuchni także
wybiegł Zayn i zostałam ja i Zuza. Dwie dziewczyny. Strasznie słabi są tutaj.
-Mówiłaś, że pijemy z najlepszymi-
śmieje się Zuza.
-Bo to byli najlepsi- dołączam do
niej.
Liam polewał kolejne kieliszki, a ja
z kumpelą stałyśmy się lekko otumanione.
-Kto wygra?!- zapytał głośno Lou podgrzewając
tłum do okrzyków.
Słychać było wykrzykiwane nasze
imiona, ale nie wiadomo, które głośniej.
-Mała i słodka wygra!- usłyszałam
głos z poza tłumu.
Odwróciłam
się, a tym kto krzyczał okazał się Seba. Ten z dyskoteki, który dostał ode mnie
w kroczę. Wywróciłam oczami i wróciłam do picia. Liam polał kolejne. Piłyśmy
właśnie dwunasty.
-Odpuść!- krzyknęłam do kompana.- Chcę
jeszcze coś pamiętać z dzisiejszego wieczoru!- zaśmiałam się.
-Bardzo zabawne! Ty odpuść!
Czternasty kieliszek był decydujący.
Mi migało już przed oczami, ale byłam całkiem sprawna, przynajmniej dość
sprawna. Zuza nie wytrzymała i wybiegła do toalety. Wygrałam!
-Wygrałam!- krzyknęłam, uwieszając
się na Niallu.
-Wiedziałem, że tak będzie skarbie!-
cieszy się razem ze mną.- Całkiem dobrze się trzymasz jak na taką ilość!-
Całuje mnie w policzek.
-Rzeczywiście- uśmiechnęłam się do
niego.- Nawet zarobiłeś trochę.- Chichoczę.
-Dokładnie po 1,650 zł na cztery
osoby- wtrąca się Lou.- Ja, David, Niall i ty Natalie. Składaliśmy się po 300
zł.
-Całkiem nieźle. Dobra z ciebie
inwestycja- obejmuje mnie ramieniem blondyn.
-Ale i tak jestem twoja- szturcham
go ramieniem, na co się śmiejemy.
-Moja- niebieskooki zbliżył się, aby
pocałować mnie w usta, ale opuściłam głowę i dłonią lekko odepchnęłam go od
siebie.- Coś nie tak?- Zapytał zaskoczony moją reakcją.
-Nie, ale pachnę wódką- chichoczę.
-To nic- mówi, po czym zbliża się do
mnie znowu.
Zatrzymuję odpowiednią odległość
między nami.
-Przegryzę coś, pójdę umyć zęby i
możemy się całować- informuję go.
-Dobrze, ale wróć szybko- mówi, a ja
wychodzę z kuchni.
Kieruje się do stolika z przekąskami
gdzie spotykam Sebastiana. Staram się, aby mnie nie zauważył jednak jest dosyć
spostrzegawczy. Szepnął w moją stronę: ,,Gratuluję’’, ale nie podszedł do mnie.
Dzięki Bogu! Zjadłam jakieś dwie kanapki i wyszłam na balkon pooddychać świeżym
powietrzem. Usiadłam na krześle i dopiero w tedy zauważyłam palącego papierosa
Zayna.
-Nie pal- mówię do niego i on też
dopiero mnie zauważa.
-Staram się, ale od czasu do czasu
muszę- tłumaczy się.
-Daj- mówię, a on podaje mi tlącego
się papierosa.- Nie jesteś zdziwiony, że pale?
-Jesteś jedną wielką zagadką.
Wyglądasz na taką słodką, malutką kruszynkę, a pijesz, palisz. Nawet nie byłbym
zaskoczony gdybyś teraz zaczęła ćpać- śmieje się.
Pociągnęłam. Dym wypełnił moje płuca
i poczułam odprężenie.
-Dzięki- powiedziałam chłopakowi, po
czym oddałam mu dymka i skierowałam się do środka zostawiając go samego.
Zabawa trwała w najlepsze. Ludzie
tańczyli, pili, palili i nikt nie zamierzał psuć na razie imprezy. Skierowałam
się do swojego pokoju. Przed drzwiami zastałam obściskującą się parę. Ominęłam
ich i weszłam do pomieszczenia. Zamknęłam drzwi i utonęłam w ciszy. Moje uszy
odpoczywały od hałasów, podczas gdy myłam zęby najbardziej miętową pastą jaką
znalazłam w torbie. Gdy skończyłam sprawdziłam jeszcze jak mój oddech. Był
całkiem dobry, ale wzięcie gumy do żucia nie zaszkodziłoby. Wyjęłam ją z
torebki i zaczęłam żuć. Teraz mogę się całować. Zeszłam na dół po drodze
wyrzucając gumę do jakiegoś śmietniczka. Starałam się znaleźć Nialla, ale
zauważyłam tylko całującą się namiętnie, nachlaną parę stojącą przy telewizorze.
Przypominali mi kogoś. Gdy było możliwe zobaczenie ich twarzy od razu
zorientowałam się, że to… Niemożliwe! Zuza i Harry. Ale jazda! Przyjaciółka
musiała być bardzo nachalna, bo tak szybko się jeszcze na trzeźwo z nikim nie
całowała. Zresztą Harry tak samo. Piękne wspomnienia będę miała im jutro do
opowiadania, o ile nie wylądują razem w łóżku. Chociaż… Nie wiem czy seks jest
zły. Tym bardziej z Harrym. Jeżeli Zuza się z nim prześpi to się dowiem. Jedna
dobra rzecz. Zresztą oboje są dorośli, więc niech robią co chcą. Nie jestem ich
niańką.
Poczułam jak czyjeś dłonie obejmują
mnie od tyłu w talii. Czyjeś usta zaczęły całować mnie w szyję próbując zrobić
malinkę. Obróciłam się i zauważyłam nieznajomego, nachlanego kolesia. Rękoma
zaczął dobierać się do mnie. Próbowałam go odepchnąć. Pomimo tego, że tak
ładnie załatwiłam Sebę, nie jestem wstanie powstrzymać tego nieznajomego
mężczyzny. Staram się wycofać w tłum i wyślizgnąć się z jego ramion, ale
bezskutecznie. Jest zbyt silny. Przyciąga mnie do siebie i mocno obejmuję, abym
nie mogła się ruszyć. Moje ruchy
rozluźniają jego uchwyt, ale na chwilę, później znowu go zaciska. Wspomnienia z
Lucasem wróciły, ale nie dam się bić. Przynajmniej nie temu gnojowi! Dobra
dosyć tego, ty chamie! Odpycham go mocno od siebie, co mi się w końcu udaje.
Podnoszę rękę i zanim się zbliżył zadałam mu prawy sierpowy. Odchylił lekko
głowę, przez co mogłam zauważyć stojącego za nim Liama. Jego oczy wyrażały
zdziwienie i jednocześnie przerażenie. Nieznajomy spojrzał na mnie z wielką
wściekłością, a ja zauważyłam szkody jakie mu wyrządziłam ciosem- krwawiący,
ale to mocno krwawiący nos. Zbliżył się do mnie szybko, zapał mnie za ramiona i
już chciał oddać mi, ale Liam zatrzymał jego rękę.
-Puść ją!- wstawił się za mnie Liam.
-Bo co?!- zapytał wkurzony
mężczyzna.
-Bo tak mówię! Wypierdalaj stąd!-
krzyknął do niego Lias i wskazał drzwi wyjściowe.
Mężczyzna nie chciał ruszyć się z
miejsca, ale mój przyjaciel pomógł mu wyjść. Chwilę później wrócił do mnie.
-Dzięki- powiedziałam do Liama z
ulgą i przytuliłam się do niego.
-Nie ma za co- odwzajemnił
przytulenie głaszcząc mnie uspokajająco po plecach.
***
Dobiła druga i ludzie zaczęli się
zbierać do wyjścia. W domu po przekonaniu niektórych zostają tylko dziewczyny
chłopaków, moja przyjaciółka i dziewczyny z Little Mix.
Właśnie żegnaliśmy z Niallem
ostatnią osobę, czyli Demi. Była kompletnie upita. Śmiała się z każdego
drobiazgu. Chwilkę później przyszedł jej szofer i chciał już ją zawieźć do
domu.
-Pa- pocałowała Nialla w policzek.
-Pa- chłopak odpowiedział tym samym.
Na razie nie jestem o nią zazdrosna,
bo to tylko przyjacielskie buziaczki.
-Pa Natalie- mnie też ucałowała w
policzek na pożegnanie. Zrobiłam to samo.
-Pa- powiedziałam.
Miała już wychodzić, ale zatrzymała
się w progu.
-Jeszcze jedno- zwróciła się do
mnie.- Wiesz… Całowałam się z Niallem.- Zaśmiała się i wyszła.
Wcięło mnie z lekka. Niall się nie
odezwał i patrzył na mnie.
-Ja… Ona się na mnie rzuciła, ale ja
ją odepchnąłem. Liam to może potwierdzić. Widział tą sytuację. On była
całkowicie pijana- tłumaczy siebie i ją.
-Śpisz u siebie- powiedziałam oschle
i poszłam w kierunku mojego pokoju.
-Natalie! Ja nic nie zrobiłem!-
podbiegł do mnie.
-Okej, ale po prostu daj mi
ochłonąć- tłumaczę.
-Dobrze- mówi smutno, a ja kieruję
się do kuchni gdzie jak się spodziewałam zastałam Liama.
-Widziałeś jak Niall i Demi się
całowali?- pytam z marszu.
-Tak, ale to ona się na niego
rzuciła, a Niall odpychał ją- informuje.
-Okej- mówię i idę so swojego
pokoju.
Zamykam drzwi na klucz i idę do
łazienki wziąć przeczyszczający prysznic. Gdy spod niego wyszłam ubrałam TĄ bieliznę na siebie, bo piżamy nigdzie nie mogłam znaleźć, a druga została w
nierozpakowanej walizce, w samochodzie. Umyłam jeszcze raz zęby, przepłukałam
usta wodą i odłożyłam szczoteczkę na miejsce. Moją uwagę przykuł wystawiający
materiał z kosza na pranie. Wyciągnęłam go powoli. Kawałek materiału stanowił
koszulkę Nialla. Wrzuciłam ją do prania po tym jak chłopacy zażartowali sobie,
że przespałam się z blondynem. No właśnie! Co z nim zrobić? Przecież on nie
całował się z Demi, a to ona się na niego rzuciła. Ubrałam koszulkę chłopaka na
siebie i położyłam się pod kołderką, gdzie było mi cieplutko.
Przez jakąś godzinę próbowałam zasnąć, ale niestety nic z
tego. Moje myśli krążyły wkoło Nialla. Nie jestem na niego zła, ale po prostu
jesteśmy ze sobą od niedawna i jestem zazdrosna. Tym bardziej coś mi w tej Demi
nie gra, ale ludzie mają u mnie dwie szanse, więc niech je lepiej dobrze
wykorzysta. Blondyn nie jest niczemu winny, ale musiałam to wszystko przemyśleć
i ochłonąć, bo inaczej to zrobiłabym z igły widły.---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następne rozdziały będę dodawała co półtorej tygodnia ;) <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz