-Możesz wejść- uległam.
Drzwi otworzyły się, a do ciemnego
pokoju dostało się trochę światła z korytarza. Niall postawił talerz z
kanapkami na szafce nocnej i zapalił małą lampkę. Tak jak obiecał postawił
talerz i bez słowa skierował się do drzwi.
-Niall…- powiedział, a on pojrzał w
moją stronę.
-Mam zostać?- zna mnie krótko, ale
na wylot. Pokiwałam głową na znak jego racji.
Położył się koło mnie i przyciągnął
do siebie. Moja głowa znajdowała się na jego klatce piersiowej. Słyszałam jak
jego serce bije, jak oddycha. Blondyn bawił się moimi włosami. Ucałował mnie w
głowę i mocniej przytulił. Po moim policzku poleciały łzy. Otarłam je szybko,
aby chłopak nie zauważył.
-Nie płacz malutka- powiedział.
-Przepraszam.
-Nie ma za co, ale jak ty płaczesz
to ja też zaraz zacznę.
-Proszę, zaśpiewaj mi coś-
spojrzałam na Nialla.
Z jego ust wydobyły się przepiękne
dźwięki. Tylko dla mnie. Nie dal fanów, dla mnie.
I figured it out
I figured it out from black and white
Seconds and hours
Maybe they had to take some time
I know how it goes
I know how it goes from wrong and right
Silence and sound
Did they ever hold each other tight like us?
Did they ever fight like us?
You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh, You and I
Moje powieki stały się
cięższe i już po chwili odpłynęłam w głęboki sen.
-Nie powinieneś jechać teraz nigdzie. Jest
zbyt ciemno- mówię Lucasowi.
-Muszę. Nic mi się nie stanie-
zapewnia mnie.
-Jednak zostaje przy propozycji
zostania u mnie na noc- seksownie przygryzam dolną wargę. Dostaje namiętnego
całusa.
-Nie rób tak, bo przelecę cię kotku
tu i teraz- śmieje się.
-Czekasz na zaproszenie?- odpowiadam
chamsko.
-Nie bądź niegrzeczną dziewczynką,
bo wiesz, że jestem do tego zdolny- uśmiecha się.
-Na to czekam- dogryzam mu.
Podszedł do mnie wolnym krokiem, po
czym wpił się w moje spragnione usta. Objął moją talie zmniejszając odległość
między naszymi ciałami. Ja nie wiedząc co zrobić z dłońmi położyłam na jego umięśnioną
klatkę piersiową. Swoimi wargami rozszerzył moje i nasze języki zaczęły wspólny
taniec miłości. Dłońmi zaczął odpinać guziki w mojej koszuli, lecz szybko się
wkurzył, że tak wolno to szło, więc po prostu ją rozerwał. Jęknęłam z
niezadowolenia, gdyż była to jedna z moich ulubionych odzieży, lecz Lucas nie
dał mi dużo czasu na rozpaczanie. Chłopak zaczął osypywać pocałunkami moją
szyję i ją delikatnie przygryzać oraz
ssać. Rękami przesuwał po całej długości moich pleców, przez co przechodziły
mnie delikatne dreszcze przyjemności. Kiedy napotkał zapięcie, szybko go
odpiął. Chciał już się zabierać za zabawę nimi, ale mu przerwałam. Teraz to ja
obdarowywałam jego kark pocałunkami zjeżdżając coraz niżej. Jedną ręką
miętosiłam jego włosy, natomiast drugą masowałam jego już twardego członka
przez przeszkadzający materiał spodni. Złapałam krawędzie jego T- shirtu i
zrobiłam ten sam czyn co wcześniej chłopak. Po prostu ją rozerwałam na co
spotkałam się z rozbawionym spojrzeniem chłopaka. Obdarowywałam tors Lucasa
mokrymi pocałunkami, a rączkami odpinałam jego pasek u spodni, kiedy chciałam
je już zdjąć, chłopak mnie zaskoczył łapiąc za moje pośladki i namiętnie łącząc
moje usta z jego. Oplotłam swoje nogi wokół talii Lucasa, a ręce wokół jego
szyi. On natomiast trzymał mnie za pośladki. Jęknęłam cicho, gdy delikatnie
przygryzł moją wargę, po czym lekko odchyliłam głowę do tyłu. Chłopak namiętnie
ssał część ciała przy moich piersiach, robiąc zapewne miliony malinek.
Całkowicie oddałam się podnieceniu i zaczęłam wzdychać coraz ciężej. Chłopak
nie przerywając swojej czynności szedł w kierunku mojej sypialni. Nogą
odepchnął drzwi wprowadzając nas do środka. Rzucił mnie na łóżko, po czym
zawisł nade mną. Nasze spojrzenia oblane wspólnym pożądaniem spotkały się, ale
nie na długo gdyż chłopak schylił głowę, alby ssać sutki na moich piersiach. Ja
lekko wyginając się w łuk jęczałam z przyjemności, którą mi dawał. Wplotłam
dłonie w jego włosy przyciągając go jeszcze bliżej. On dłońmi zaczął odpinać
guziki moich spodenek…
Obudziłam się o szóstej
rano. Nialler spał słodko koło mnie. Wyślizgnęłam się z łóżka i poszłam się
wykąpać. Następnie założyłam na siebie TO i wróciłam do sypialni, ale blondyna
już tam nie było, ani kanapek ze wczoraj. Wzięłam laptopa z szafki i usiadłam
na łóżku. Włączyłam go i zaczęłam przeglądać strony z aktualnościami dziejącymi
się w Polsce. Jak zwykle nuda. Wczorajszy dzień był porażką. Powinnam wyjaśnić
chłopakom, aby nie czuli się źli czy urażeni. Nie chcę jednak z nikim
rozmawiać. Cieszę się, że wczoraj był przy mnie Nialler. Nie gadał, a wspierał.
Jego gest wyrażały wszystko. Każdą emocje.
Do pokoju
wszedł radosny blondyn z dwoma miseczkami zawierającymi czekoladowe płatki z
mlekiem.
-Proszę-
podał mi miseczkę i łyżkę.
-Dzięki-
posłałam mu szczery uśmiech.- Mam ochotę na pizze. Zamówimy?
-Okej. Znam
świetną pizzerie. Zaraz zadzwonię i zamówię. Jaką?
-Ser,
szynka, pieczarki. Chyba, że czegoś nie lubisz?- pytam.
-Jest okej.
Zamówię jeszcze dwie dodatkowe dla chłopaków- mówi, a ja przytakuję.
Nialler wykonał jeden
telefon i wrócił do jedzenia.
Gdy skończyliśmy
odłożyliśmy miseczki na szafkę i ułożyliśmy się wygodnie w łóżku. Oglądaliśmy
jakieś śmieszne filmiki.
-Natalie… Czemu wczoraj
płakałaś? To chodziło o ten żart?- zapytał nieśmiało przerywając ciszę.
Postanowiłam w końcu mu
powiedzieć. Zamknęłam laptop i odłożyłam go na komodę. Usiadłam w siadzie
skrzyżnym blisko Nialla.
-Na pewno chcesz tego
słuchać?- upewniłam się.
-Tak. Chcę ci jakoś
pomóc- odpowiada pewnie.
-To tak… W szkole miałam dużo przyjaciół. Byłam
wesołą, normalną nastolatką. Miałam piętnaście lat gdy moi rodzice się
rozwiedli. Tata wyprowadził daleko od domu i znalazł nową żonę z którą ma syna, ale z jej pierwszego
małżeństwa i córkę. Mój brat nie mógł znieść tego, że rodzice się rozwiedli i
miesiąc od ich rozwodu się wyprowadził i nie mam z nim żadnego kontaktu do tej
pory. Bardzo kochałam brata. Dobrze się z nim dogadywałam. Spędzaliśmy razem
wiele czasu. Po rozwodzie był dla mnie jak zastępczy tata. Po jego odejściu
spadłam na dno. Zaczęłam chodzić na dyskoteki, nie wracać na noc do domu, ćpać,
pić, palić. Stałam się chodzącą ruiną. Rok później poznałam Lucasa. Był o dwa
lata starszy. Był moją pierwszą miłością. Tylko on i moja przyjaciółka Zuza mnie
rozumieli. Kiedyś był tak samo zrujnowany jak ja, ale podniósł się z dna i ze
mną zaczął robić to samo. Wyszło mu.
Imponował mi tak jak mój brat, że jest silny i twardy w kryzysowych momętach
jego życia. Moje stare towarzystwo zaczęło być tylko przyjemnością od czasu do
czasu tak jak przed wczoraj, a nie codziennością. Co prawda byłam ich członkiem
grupy, a właściwie to zastępcą lidera. Lucas był liderem, ale nie ćpałam, nie
paliłam, a piłam tylko okazyjnie i nie tak, aby się upić do nieprzytomności. Można
powiedzieć, że byłam damską kopią Lucasa. Pewnego dnia poszliśmy na dyskotekę z
całą bandą. Gdy odwoził mnie do domu na motorze był trzeźwy. Nic nie pił, a ja
miałam dwa piwa we krwi. Prosiłam, aby został i nie jechał, ale nie posłuchał.
Z wieścią o jego śmierci godzinę później przyszedł David. Rozbił się o drzewo.
Podobno jechał za szybko i nie mógł
wyhamować, ale on zawsze jeździł z przyzwoloną prędkością. Od jego śmierci
stałam się liderem grupy i nie zastąpioną dziedziczką tego wszystkiego co mi pozostawił.
Pochowaliśmy go z godnością. Wczoraj płakałam dlatego, że tego dnia dwa lata
temu zdarzył się ten wypadek. A pogrzeb odbył się pięć dni później. To koniec
historii. Te wszystkie koszmary, sny to właśnie wszystkie wspomnienia, złe, a
czasami najlepsze jakie mam w pamięci. Wspomnienia pozostawione po nim.
Niall uronił pare łez.
Otarłam je i ucałowałam go w policzek. Przyciągnął mnie do siebie mocno
przytulił. Tak jakbym miała zaraz gdzieś uciec.
-Przepraszam za tą
zbitą szklankę, ale wtedy Harry mówił który dzisiaj jest i mnie troszkę
sparaliżowało. Obiecuje, że ją odkupie. Jeśli chodzi o to jak zareagowałam na
to, że się przespaliśmy to nie chciałam cię urazić. Po prostu sądzę, że nie
powinnam tego robić Lucasowi. Za dużo mu zawdzięczam. Czuje się winna jego
śmierci- spojrzałam na blondyna.
-Co ty gadasz?!
Szklanki nie odkupuj, bo to głupota. Też byłem zdziwiony ich żartem. Nie
uraziłaś mnie. Byłaś tak samo zdziwiona jak ja. A dlaczego czujesz się winna
jego śmierci?- zapytał blondyn.
-Bo to ja go nie
namówiłam aby został. Powinnam go zmusić- uroniłam łzę.
-Prosiłaś, aby został,
ale on nie posłuchał mała. To nie twoja wina- ociera kroplę wody na moim
policzku.- Myślę, że byłby szczęśliwy jakbyś ułożyła sobie życie od nowa. Ja chciałbym,
aby moja dziewczyna kochała jeszcze i była szczęśliwa.- całuje mnie w policzek.
Nie odpowiadam i
uśmiecham się do niego. Słyszymy pukanie do drzwi.
-Kto tam?- pyta za mnie
Niall. Za co jestem mu wdzięczna.
-Liam. Przyniosłem
pizze- mówi zza drzwi.
-Wejdź- mówi blondyn.
Chłopak wchodzi do
pokoju, a ja chowam się cała w pościeli.
-Natalie możemy
pogadać?- pyta Liam.
Trzeba im w końcu
powiedzieć, albo się chociaż odezwać. Stawić czoła problemom. Postanawiam to
zrobić, ale nie teraz. Nie wychylam się z pod kołdry do póki nie słyszę
zamykających się drzwi. Wychylam głowę spod pościeli, a Niall reaguje na to
śmiechem.
-Co?!- pytam zdziwiona.
-Wyglądasz jak taki
mały kotek bawiący się w chowanego- całuje mnie w policzek.
-Taaaa…- wywracam
oczami.- Bardzo zabawne.- Droczę się z nim.
-Musisz z nimi
porozmawiać. Mają takiego wielkiego doła, że siedzą na kanapie przed
telewizorem już drugi dzień i od czasu do czasu jakieś zdanie ze sobą wymienią-
mówi mi.
-Wiem, ale co ja mam im
powiedzieć?- pytam i gryzę kawałek pizzy.
-Najlepiej było by
wszystko, ale nie wiem czy chcesz. Więc może najlepiej po prostu powiedzieć, że
to nie na nich jesteś zła- doradza mi.
-Chciałam się ciebie
spytać o radę, bo nie wiedziałam co mam im powiedzieć- mówię.
-Może jak zjemy to do
nich zejdziemy?- proponuje.
-Boję się, że są na
mnie źli.
-Nie są, ale potrzebują
wiadomości, że żyjesz- śmieje się.
-W tym jest problem, że
ja chciałabym nie żyć.
-Nie mów tak. Masz
jeszcze dla kogo żyć- oburza się.
-Dla kogo, oprócz mojej
mamy?- wywracam oczami.
-Dla mnie- szczerzy się
jak głupi.
-Rzeczywiście, zapomniałam-
uderzam się w głowę, na co zareagował śmiechem.
Po zjedzeniu posiłku
Niall wziął karton po pizzy, a miseczki po płatkach i ruszyliśmy na dół.
Stanęłam przy schodach i zastanawiałam się czy się nie wycofać, ale myśl, że
będę musiała żyć z nimi jeszcze cały miesiąc dawała wielki kop do przodu.
Zeszliśmy
do salonu. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzięki za pomoc Zuza. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. Koffam <3
Biedna <3
OdpowiedzUsuńAch ten Niall to ją uratował :3
Pizza! <3
Biedni chłopacy :(
Czekam na next