piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 6

            -To ja, Niall. Wiem, że nie chcesz z nikim gadać, ale przyniosłem ci kolacje. Mogę wejść. Zostawię ci tylko talerz i sobie pójdę. Obiecuję- błagał spod tych drzwi jak mały szczeniaczek.
            -Możesz wejść- uległam.
            Drzwi otworzyły się, a do ciemnego pokoju dostało się trochę światła z korytarza. Niall postawił talerz z kanapkami na szafce nocnej i zapalił małą lampkę. Tak jak obiecał postawił talerz i bez słowa skierował się do drzwi.
            -Niall…- powiedział, a on pojrzał w moją stronę.
            -Mam zostać?- zna mnie krótko, ale na wylot. Pokiwałam głową na znak jego racji.
            Położył się koło mnie i przyciągnął do siebie. Moja głowa znajdowała się na jego klatce piersiowej. Słyszałam jak jego serce bije, jak oddycha. Blondyn bawił się moimi włosami. Ucałował mnie w głowę i mocniej przytulił. Po moim policzku poleciały łzy. Otarłam je szybko, aby chłopak nie zauważył.
            -Nie płacz malutka- powiedział.
            -Przepraszam.
            -Nie ma za co, ale jak ty płaczesz to ja też zaraz zacznę.
            -Proszę, zaśpiewaj mi coś- spojrzałam na Nialla.
            Z jego ust wydobyły się przepiękne dźwięki. Tylko dla mnie. Nie dal fanów, dla mnie.


I figured it out
I figured it out from black and white
Seconds and hours
Maybe they had to take some time

I know how it goes
I know how it goes from wrong and right
Silence and sound
Did they ever hold each other tight like us?
Did they ever fight like us?

You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh, You and I

            Moje powieki stały się cięższe i już po chwili odpłynęłam w głęboki sen.
           
            -Nie powinieneś jechać teraz nigdzie. Jest zbyt ciemno- mówię Lucasowi.
            -Muszę. Nic mi się nie stanie- zapewnia mnie.
            -Jednak zostaje przy propozycji zostania u mnie na noc- seksownie przygryzam dolną wargę. Dostaje namiętnego całusa.
            -Nie rób tak, bo przelecę cię kotku tu i teraz- śmieje się.
            -Czekasz na zaproszenie?- odpowiadam chamsko.
            -Nie bądź niegrzeczną dziewczynką, bo wiesz, że jestem do tego zdolny- uśmiecha się.
            -Na to czekam- dogryzam mu.
            Podszedł do mnie wolnym krokiem, po czym wpił się w moje spragnione usta. Objął moją talie zmniejszając odległość między naszymi ciałami. Ja nie wiedząc co zrobić z dłońmi położyłam na jego umięśnioną klatkę piersiową. Swoimi wargami rozszerzył moje i nasze języki zaczęły wspólny taniec miłości. Dłońmi zaczął odpinać guziki w mojej koszuli, lecz szybko się wkurzył, że tak wolno to szło, więc po prostu ją rozerwał. Jęknęłam z niezadowolenia, gdyż była to jedna z moich ulubionych odzieży, lecz Lucas nie dał mi dużo czasu na rozpaczanie. Chłopak zaczął osypywać pocałunkami moją szyję i ją delikatnie  przygryzać oraz ssać. Rękami przesuwał po całej długości moich pleców, przez co przechodziły mnie delikatne dreszcze przyjemności. Kiedy napotkał zapięcie, szybko go odpiął. Chciał już się zabierać za zabawę nimi, ale mu przerwałam. Teraz to ja obdarowywałam jego kark pocałunkami zjeżdżając coraz niżej. Jedną ręką miętosiłam jego włosy, natomiast drugą masowałam jego już twardego członka przez przeszkadzający materiał spodni. Złapałam krawędzie jego T- shirtu i zrobiłam ten sam czyn co wcześniej chłopak. Po prostu ją rozerwałam na co spotkałam się z rozbawionym spojrzeniem chłopaka. Obdarowywałam tors Lucasa mokrymi pocałunkami, a rączkami odpinałam jego pasek u spodni, kiedy chciałam je już zdjąć, chłopak mnie zaskoczył łapiąc za moje pośladki i namiętnie łącząc moje usta z jego. Oplotłam swoje nogi wokół talii Lucasa, a ręce wokół jego szyi. On natomiast trzymał mnie za pośladki. Jęknęłam cicho, gdy delikatnie przygryzł moją wargę, po czym lekko odchyliłam głowę do tyłu. Chłopak namiętnie ssał część ciała przy moich piersiach, robiąc zapewne miliony malinek. Całkowicie oddałam się podnieceniu i zaczęłam wzdychać coraz ciężej. Chłopak nie przerywając swojej czynności szedł w kierunku mojej sypialni. Nogą odepchnął drzwi wprowadzając nas do środka. Rzucił mnie na łóżko, po czym zawisł nade mną. Nasze spojrzenia oblane wspólnym pożądaniem spotkały się, ale nie na długo gdyż chłopak schylił głowę, alby ssać sutki na moich piersiach. Ja lekko wyginając się w łuk jęczałam z przyjemności, którą mi dawał. Wplotłam dłonie w jego włosy przyciągając go jeszcze bliżej. On dłońmi zaczął odpinać guziki moich spodenek…
           
Obudziłam się o szóstej rano. Nialler spał słodko koło mnie. Wyślizgnęłam się z łóżka i poszłam się wykąpać. Następnie założyłam na siebie TO i wróciłam do sypialni, ale blondyna już tam nie było, ani kanapek ze wczoraj. Wzięłam laptopa z szafki i usiadłam na łóżku. Włączyłam go i zaczęłam przeglądać strony z aktualnościami dziejącymi się w Polsce. Jak zwykle nuda. Wczorajszy dzień był porażką. Powinnam wyjaśnić chłopakom, aby nie czuli się źli czy urażeni. Nie chcę jednak z nikim rozmawiać. Cieszę się, że wczoraj był przy mnie Nialler. Nie gadał, a wspierał. Jego gest wyrażały wszystko. Każdą emocje.
            Do pokoju wszedł radosny blondyn z dwoma miseczkami zawierającymi czekoladowe płatki z mlekiem.
            -Proszę- podał mi miseczkę i łyżkę.
            -Dzięki- posłałam mu szczery uśmiech.- Mam ochotę na pizze. Zamówimy?
            -Okej. Znam świetną pizzerie. Zaraz zadzwonię i zamówię. Jaką?
            -Ser, szynka, pieczarki. Chyba, że czegoś nie lubisz?- pytam.
            -Jest okej. Zamówię jeszcze dwie dodatkowe dla chłopaków- mówi, a ja przytakuję.
Nialler wykonał jeden telefon i wrócił do jedzenia.
Gdy skończyliśmy odłożyliśmy miseczki na szafkę i ułożyliśmy się wygodnie w łóżku. Oglądaliśmy jakieś śmieszne filmiki.
-Natalie… Czemu wczoraj płakałaś? To chodziło o ten żart?- zapytał nieśmiało przerywając ciszę.
Postanowiłam w końcu mu powiedzieć. Zamknęłam laptop i odłożyłam go na komodę. Usiadłam w siadzie skrzyżnym blisko Nialla.
-Na pewno chcesz tego słuchać?- upewniłam się.
-Tak. Chcę ci jakoś pomóc- odpowiada pewnie.
-To tak…  W szkole miałam dużo przyjaciół. Byłam wesołą, normalną nastolatką. Miałam piętnaście lat gdy moi rodzice się rozwiedli. Tata wyprowadził daleko od domu i znalazł nową  żonę z którą ma syna, ale z jej pierwszego małżeństwa i córkę. Mój brat nie mógł znieść tego, że rodzice się rozwiedli i miesiąc od ich rozwodu się wyprowadził i nie mam z nim żadnego kontaktu do tej pory. Bardzo kochałam brata. Dobrze się z nim dogadywałam. Spędzaliśmy razem wiele czasu. Po rozwodzie był dla mnie jak zastępczy tata. Po jego odejściu spadłam na dno. Zaczęłam chodzić na dyskoteki, nie wracać na noc do domu, ćpać, pić, palić. Stałam się chodzącą ruiną. Rok później poznałam Lucasa. Był o dwa lata starszy. Był moją pierwszą miłością. Tylko on i moja przyjaciółka Zuza mnie rozumieli. Kiedyś był tak samo zrujnowany jak ja, ale podniósł się z dna i ze mną zaczął robić to samo.  Wyszło mu. Imponował mi tak jak mój brat, że jest silny i twardy w kryzysowych momętach jego życia. Moje stare towarzystwo zaczęło być tylko przyjemnością od czasu do czasu tak jak przed wczoraj, a nie codziennością. Co prawda byłam ich członkiem grupy, a właściwie to zastępcą lidera. Lucas był liderem, ale nie ćpałam, nie paliłam, a piłam tylko okazyjnie i nie tak, aby się upić do nieprzytomności. Można powiedzieć, że byłam damską kopią Lucasa. Pewnego dnia poszliśmy na dyskotekę z całą bandą. Gdy odwoził mnie do domu na motorze był trzeźwy. Nic nie pił, a ja miałam dwa piwa we krwi. Prosiłam, aby został i nie jechał, ale nie posłuchał. Z wieścią o jego śmierci godzinę później przyszedł David. Rozbił się o drzewo. Podobno jechał za  szybko i nie mógł wyhamować, ale on zawsze jeździł z przyzwoloną prędkością. Od jego śmierci stałam się liderem grupy i nie zastąpioną dziedziczką tego wszystkiego co mi pozostawił. Pochowaliśmy go z godnością. Wczoraj płakałam dlatego, że tego dnia dwa lata temu zdarzył się ten wypadek. A pogrzeb odbył się pięć dni później. To koniec historii. Te wszystkie koszmary, sny to właśnie wszystkie wspomnienia, złe, a czasami najlepsze jakie mam w pamięci. Wspomnienia pozostawione po nim.
Niall uronił pare łez. Otarłam je i ucałowałam go w policzek. Przyciągnął mnie do siebie mocno przytulił. Tak jakbym miała zaraz gdzieś uciec.
-Przepraszam za tą zbitą szklankę, ale wtedy Harry mówił który dzisiaj jest i mnie troszkę sparaliżowało. Obiecuje, że ją odkupie. Jeśli chodzi o to jak zareagowałam na to, że się przespaliśmy to nie chciałam cię urazić. Po prostu sądzę, że nie powinnam tego robić Lucasowi. Za dużo mu zawdzięczam. Czuje się winna jego śmierci- spojrzałam na blondyna.
-Co ty gadasz?! Szklanki nie odkupuj, bo to głupota. Też byłem zdziwiony ich żartem. Nie uraziłaś mnie. Byłaś tak samo zdziwiona jak ja. A dlaczego czujesz się winna jego śmierci?- zapytał blondyn.
-Bo to ja go nie namówiłam aby został. Powinnam go zmusić- uroniłam łzę.
-Prosiłaś, aby został, ale on nie posłuchał mała. To nie twoja wina- ociera kroplę wody na moim policzku.- Myślę, że byłby szczęśliwy jakbyś ułożyła sobie życie od nowa. Ja chciałbym, aby moja dziewczyna kochała jeszcze i była szczęśliwa.- całuje mnie w policzek.
Nie odpowiadam i uśmiecham się do niego. Słyszymy pukanie do drzwi.
-Kto tam?- pyta za mnie Niall. Za co jestem mu wdzięczna.
-Liam. Przyniosłem pizze- mówi zza drzwi.
-Wejdź- mówi blondyn.
Chłopak wchodzi do pokoju, a ja chowam się cała w pościeli.
-Natalie możemy pogadać?- pyta Liam.
Trzeba im w końcu powiedzieć, albo się chociaż odezwać. Stawić czoła problemom. Postanawiam to zrobić, ale nie teraz. Nie wychylam się z pod kołdry do póki nie słyszę zamykających się drzwi. Wychylam głowę spod pościeli, a Niall reaguje na to śmiechem.
-Co?!- pytam zdziwiona.
-Wyglądasz jak taki mały kotek bawiący się w chowanego- całuje mnie w policzek.
-Taaaa…- wywracam oczami.- Bardzo zabawne.- Droczę się z nim.
-Musisz z nimi porozmawiać. Mają takiego wielkiego doła, że siedzą na kanapie przed telewizorem już drugi dzień i od czasu do czasu jakieś zdanie ze sobą wymienią- mówi mi.
-Wiem, ale co ja mam im powiedzieć?- pytam i gryzę kawałek pizzy.
-Najlepiej było by wszystko, ale nie wiem czy chcesz. Więc może najlepiej po prostu powiedzieć, że to nie na nich jesteś zła- doradza mi.
-Chciałam się ciebie spytać o radę, bo nie wiedziałam co mam im powiedzieć- mówię.
-Może jak zjemy to do nich zejdziemy?- proponuje.
-Boję się, że są na mnie źli.
-Nie są, ale potrzebują wiadomości, że żyjesz- śmieje się.
-W tym jest problem, że ja chciałabym nie żyć.
-Nie mów tak. Masz jeszcze dla kogo żyć- oburza się.
-Dla kogo, oprócz mojej mamy?- wywracam oczami.
-Dla mnie- szczerzy się jak głupi.
-Rzeczywiście, zapomniałam- uderzam się w głowę, na co zareagował śmiechem.
Po zjedzeniu posiłku Niall wziął karton po pizzy, a miseczki po płatkach i ruszyliśmy na dół. Stanęłam przy schodach i zastanawiałam się czy się nie wycofać, ale myśl, że będę musiała żyć z nimi jeszcze cały miesiąc dawała wielki kop do przodu.
Zeszliśmy do salonu. 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Dzięki za pomoc Zuza. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. Koffam <3


1 komentarz:

  1. Biedna <3
    Ach ten Niall to ją uratował :3
    Pizza! <3
    Biedni chłopacy :(
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń