czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 7

Chłopcy bardzo ożywili się tym, że zeszłam na dół. Przeszłam za Niallem do kuchni. Odstawiałam miski do zlewu i stanęłam w miejscu. Dostałam wielkiego buziaka od Nialla na otuchę i weszliśmy do salonu. Stanęłam przed chłopakami. Telewizor został od razu wyłączony, a uwaga spadła na mnie.
-Wiem co wczoraj zaszło i chciałabym się wam z tego wytłumaczyć. Proszę, abyście mnie wysłuchali- opowiedziałam im całą historię mojego życia.- Nie chce od was współczucia, ani pocieszenia. Zachowujcie się normalnie, tak jak do tej pory. Bardzo was za wszystko przepraszam i też za to, że popsułam wam weekend. Jeżeli chcecie mogę się wyprowadzić. Nie będę robić wam kłopotu.
-Po pierwsze to my przepraszamy, a po drugie to nigdzie się nie wybierasz- powiedziałam Lou.- Jesteś moją kuzynką i nie robisz nam kłopotu. Jesteś dla nas jak siostra.
-Jeżeli nie chcesz współczucia, ani pocieszenia to chociaż niech Harry i Zayn wykonają swoją karę, za przegranie z tobą- śmiej się Liam.
-Ciiii…- uciszają go przegrani.
-Jeżeli nie chcecie to nie musicie- śmieje się.
-Muszą- powiedzieli jednocześnie Liam, Louis i Niall.
-Co to za kumple?!- spytał Harry Zayna.
Niedługo potem Zayn i Harry robili okrążenia wokół basenu. Uśmiałam się jak nigdy. Chłopaki popstrykali im parę fajnych fotek, a ja schowałam głowę w klatkę Nialla. Chociaż nie powiem, że nie podglądałam. Zdecydowanie nie zapomniany widok. Później oglądaliśmy jakiś durnowaty film. Dochodziła dwudziesta druga.
-Dobra chłopaki ja pójdę się położyć. Dobranoc- mówię im.
-Tak szybko?- pyta Zayn zdziwiony.
-Jestem troszkę zmęczona. Kolorowych- idę na górę.
Przebieram się w TO, kładę się do łóżeczka i zasypiam błogim snem.


<<<Perspektywa Nialla>>>
           
            Oglądaliśmy jeszcze komedię kiedy usłyszałem dźwięk telefonu Natalie. Zostawiła go na dole. Z chłopakami postanowiliśmy odebrać.
            -Tak słucham?- powiedziałem do mikrofonu.
            -Natalie? To ty?- pyta osoba po drugiej stronie głośnika.
            -Nie to Niall- przedstawiłem się.
            -Hej. To z tobą podobno przespała się moja przyjaciółka- śmieje się.
            -Tak to ze mną. A ty to pewnie jej przyjaciółka Suzan?- pytam, żeby się upewnić.
            -Tak. W sumie to dobrze, że z tobą rozmawiam. Mam prośbę.
            -Słucham?- jestem ciekawy co ma mi do powiedzenia.
            -Natalie ma za cztery dni urodziny. Wyślę jej paczkę z prezentem, ale czy ty mógłbyś odebrać do z poczty, czy chociaż podać mi adres, abym mogła go wysłać- tłumaczy.
            -Okej. Adres wyślę ci z mojego telefony, żeby Natalie się nie domyśliła i sam osobiście odbiorę tę paczkę z poczty- obiecuję jej.- I tak ogólnie to fajnie, że Natalie powiedziała nam o swoich urodzinach.- Mówię sarkastycznie.
            -Ona nie lubi swoich urodzin- mówi smutno.
            -To przez Lucasa?- pytam ostrożnie.
            -Skąd o nim wiesz?! Powiedziała ci?- pyta zdziwiona.
            -Tak. Miała lekkie załamanie wczoraj- opowiadam.
            -Wiem, ale powiem ci, że jeżeli powierzyła ci ten sekret to jesteś cholernym szczęściarzem i musisz naprawdę na to zasługiwać- śmiej się.
            -Dzięki. Zaraz ci wyślę adres. Pa- żegnam się śmiejąc.
            -Pa szczęściarzu- wesoło się żegna.
            Przemiła z niej osoba. Nie dziwię się, że jest przyjaciółką Natalie. Jeżeli jest tak samo żywiołowa i wyróżniająca się z tłumu jak ona to musi być naprawdę niezwykłą osobą. Śmieje się sam do siebie.
            -I co?- pyta ciekawski Louis.

<<<Perspektywa Natalie>>>
           
            Obudził mnie potworny trzask i dźwięk roztłukiwanych przedmiotów. Wybiegłam pędem z pokoju i skierowałam się w stronę dźwięku. Stanęłam w końcu przy drzwiach do pokoju Harrego. Chciałam zapukać, ale gdy znowu usłyszałam huk weszłam do pokoju bez pytania. To co zobaczyłam przechodziło najśmielsze pojęcie. Cały pokój był w rozróbie. Porozwalane meble, pocięty materac, lustro rozbite, ubrania porozwalane po całym pomieszczeniu, a w koncie zwinięty w kulkę siedział Hazza. Pośpiesznie zamknęłam drzwi i przedarłam się przez pozostałości po meblach. Usiadłam przed loczkiem i przytuliłam go mocno. Dopiero wtedy zorientowała się, że tu jestem.
            -Natalie? Co ty tu robisz? Obudziłem cię? Przepraszam. Ja tylko… Nie wiem… Kobiety… Czemu musi być tak do dupy?... Czy ja… Dziewczyny…- mówił nieskładnie.
            -Ciiiii- przytulił się do mnie.- Co się stało?- Zapytałam po dłuższej chwili ciszy.
            -Nie chcę cię zadręczać swoimi problemami. Masz ich więcej i to o wiele gorsze od moich- mówi mi nie przestając mnie ściskać w talii.
            -Jeżeli nie chcesz, to nie mów, ale sądzę, że ci ulży - pogładziłam go po włosach.
            -Poznałem tydzień temu- otarł łzy i usiadł naprzeciwko mnie.- Poznałem fajną dziewczynę. Ja się jej też chyba spodobałem. Nie jako Harry Styles celebryta, a jako prawdziwy ja.  Myślałem, że mogę jej zaufać i powiedziałem jej dużo o nas i jak jest u nas w domu. Jak dogadujesz się świetnie z Niallem. O wszystkim. Przepraszam…, naprawdę przepraszam- mówi, a ja przytulam go mocniej niż wcześniej.- Dzisiaj dostałem od niej sms, że już jej się znudziłem i, że opublikują wszystkie moje wyznania w gazecie. Napisała, że dobrze zapłacili. Chodziło jej tylko o kasę, a nie o to co czuję. Myślałem, że mogę jej ufać. Ja tak bardzo przepraszam cię Natalie. Powiedziałem, że spędziłaś nago noc po pijaku z blondynem, ale też mówiłem, że to był głupi żart. Pewnie to wytną. Ja cię tak bardzo przepraszam…- żali się.
            -Będzie dobrze Harry. Jest miliony dziewczyn na świecie. Lepszych niż ta, która cię okrutnie zraniła- pocieszam go, a on jak małe dziecko kładzie się głową na moich kolanach.
            -Przepraszam- powtarza to jak mantrę.
            -Nic się nie stało. Popiszą trochę, a później znajdą sobie inne mięso armatnie.
            Szlocha. Czuje jak jego tętno się uspokaja i z każdym wydechem wychodzi z niego cały smutek, złość i wszystkie negatywne emocje. Gładzę go po włosach, aby uspokoić go jeszcze bardziej. Niedługo potem jest już spokojny. Chwilę potem podnosi się niespodziewanie i spogląda na mnie.
            -Bardo ci dziękuję. Dziękuję za wsparcie i wyrozumiałość- całuje mnie w policzek.
            -Nie ma za co- uśmiecham się do niego.- Trzeba tu ogarnąć zanim reszta wstanie.
            -Okej- wstaję po czym pomaga mi się pozbierać z podłogi.
            -Zagramy w pytania przy sprzątaniu?- proponuję.
            -Okej. Ja zaczynam. Mogą być bardzo osobiste?- upewnia się.
            -Tak. Wal.
            -Jesteś dziewicą? Dobra to było głupie pytanie. Odpowiedź jest jasna.- chichoczę.
            -A niby dlaczego? Jaka jest ta jasna odpowiedź?
            -No, że nią jesteś. Jesteś dziewicą.
            -Mylisz się- mówię, a on staje jak wryty i patrzy na mnie wielkimi oczami.
            -Naprawdę? Taka niewinna dziewczynka jak ty? To niemożliwe!- mówi zaskoczony.
            -Naprawdę- chichoczę.
            -Okejjjjj…- teraz twoje pytanie.
            -Czy Larry istniał, albo istnieje?- pytam, gdy razem podnosimy szafę.
            -Nie- śmieje się.
            -Okej. Twoja kolej?- zbieram jego ciuchy z podłogi.
            -Ile razy uprawiałaś seks?- pyta z uśmiechem na ustach.
            -Nie wiem. Na pewno mieszczę się w granicach dziesięciu.
            -Jaja sobie ze mnie robisz?- pyta zdziwiony.
            -Jaja to ty masz w spodniach- karcę go za słownictwo.- I nie, nie żartuję.- Chichoczę.
            -Jesteś zaskakująca- ścieli łóżko.
            -Wiem- śmieje się po czym wkładam jego rzeczy do szuflady.
            -A ta twoja przyjaciółka… Jaka jest?- pyta z zaciekawieniem mi się przyglądając.
            -Jest świetna. I szczerze mówiąc to mogę ci powiedzieć, że jest w pewnym sensie damską kopią ciebie- śmieje się.- Zazwyczaj nosi rurki i męskie t-shierty. Świetna z niej dziewczyna. Można się z nią dogadać i jest za Larrym.- Spoglądam kątem oka na Hazze, który uśmiecha się sam do siebie.- A tak dokładniej to ma sześć kolczyków i parę tatuaży.
            -Gdzie ma kolczyki?- pyta szczerząc się jak głupi.
            -A co cię to tak interesuje?- pytam zaciekawiona.
            -Nie mogę wiedzieć?- chichoczę.
            -Nie. Czy ty mi chcesz zabrać przyjaciółkę?- przymrużam oczy oczekując odpowiedzi.
            -No coś ty- śmieje się i unosi ręce w górę w geście obronnym.
            -No ja myślę- chichoczę.- Gotowe.
            Staję na środku pokoju z Harrym, aby zobaczyć dokładniej nasze arcydzieło. Pokój wygląda prawie tak jak wcześniej, oprócz rozbitego lustra i pociętego materacu. Zamietliśmy jeszcze podłogę i śmiejąc się z żartu Harrego zeszliśmy na dół do kuchni. Oczywiście wszyscy już wstali i jedli śniadanko.  
            -Ja nie chcę nic mówić…- zaczął Zayn.
            -To nie mów- uciszyłam go.
            Wiedziałam co ma do powiedzenia. Gdy zaczął swoje zdanie zorientowałam się, że jestem w mojej skromnej piżamie. Nie chciałam słyszeć znowu, że się z kimś przespałam. Nie wiedziałam też czy Hazza chce się tłumaczyć, więc zakończyłam temat.
            -Dzisiejszą noc spędziłam sama u siebie w pokoju- siadam do stołu koło Nialla.
            -Jak się spało?- pyta mnie blondyn.
            -Całkiem dobrze- uśmiecham się do niego, po czym podkradam mu z talerza kanapkę.
            -Pozwolisz jej tak bezkarnie kraść twoje kanapki?!- pyta zaszokowany Liam.
            Niall tylko wzrusza ramionami, po czym uśmiecha się wesoło do mnie. Niebieskooki wstaje bez słowa i przynosi mi szklankę soku pomarańczowego. Rzucam mu ciche dziękuję po czym słyszę dźwięk mojego telefonu. Dzwoni ciocia. Odbieram. Po dłuższej chwili rozmowy umawiam  się z ciociom i kuzynką na spotkanie w kawiarni o jedenastej, po czym kończę rozmowę.
            -Która godzina?- pytam chłopaków.
            -Za pięć dziesiąta- mówią chórkiem.
            Na tą wieść reaguję krzykiem: ,,Jasna cholera! Nie zdążę!’’, a chłopacy oczywiście się śmieją. Wpadłam z hukiem do pokoju, wzięłam krótki prysznic, przebrałam się w TO i o dziesiątej czterdzieści byłam gotowa. Zeszłam na dół i ogłosiłam komunikat o tym, który mógłby mnie zawieźć na spotkanie. Zgłosili się wszyscy oprócz Lou. Kuzynkowi dupki się nie chce ruszyć. Olałam to. Pierwszy dobrał się do kluczyków Niall, więc jednocześnie postanowił, że to on mnie zawiezie. No cóż, szczerze to też bym się biła o zawiezienie siebie na spotkanie XD. Niestety przy takich przystojniakach nie mam szans. Szkoda. W świetnym nastroju Niall zawiózł mnie do kawiarni. Powiedział, że jak tylko będę chciała wrócić to mam zadzwonić, będzie niedaleko w centrum handlowym. Pożegnałam się z nim dużym przytulasem i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. Dziewczyny przywitały mnie ciepło. Zamówiłyśmy kawę, pogadałyśmy o naszym życiu. Niecałe dwie godziny później ciocia musiała iść do pracy, więc zostawiła nas same. Godzinę później pożegnałam się z kuzynką, bo musiała iść na spotkanie i weszłam do lokalu obok. Do NAJLEPSZEJ restauracji na świecie- Nando’s. Oczywiście kogo tam zastałam? Niall. Co za niespodzianka! Podeszłam do niego od tyłu i dałam mu buziaka w policzek. Podskoczył jak oparzony.
            -Zostałeś przyłapany na gorącym uczynku- śmieje się.
            -Nie strasz mnie więcej- oddycha nerwowo i przełyka jedzenie.
            -Okej. Nie będzie więcej buziaków- wyrzucam ręce w górę.
            -Jak ja ciebie…- wyprowadził powietrze ze swoich płuc. Chwilę później siedział już przy mnie i mnie gilgotał.
            -Niall proszę… Jesteśmy w miejscy publicznym…- nie mogłam przestać się śmiać.
            -Co mnie to obchodzi?
            -Obiecuję ci więcej nie dokuczać, tylko proszę puść mnie- próbowałam odepchnąć jego ręce.
            Przestał mnie gilgotać i objął mnie w talii.
            -Będziesz mi dokuczać- stwierdził patrząc mi głęboko w oczy.
            -Będę- uśmiechnęłam się szeroko do niego.
            -Mogę cię gdzieś zabrać?- pyta niepewnie.
            -Okej- całuje go w policzek, zabieram torebkę i kieruję się do samochodu.
            Jedziemy jakieś dwadzieścia minut, a ja próbuje wycisnąć różnymi sposobami od blondyna gdzie mnie zabiera. Chwilę później wjeżdżamy na teren naszej posiadłości. Zabiera mnie do domu?! Coś tu nie gra! Wchodzimy do mieszkania, a chłopacy jak gdyby nigdy nic oglądają film. Coś  jest nie tak!
            -Mogę cię o coś prosić, ale musisz to wykonać bez zastanawiania się i nie pytać?
            -Mów- mówię niepewnie.
            -Idź spakuj się na dwa dni. Wyjeżdżamy w ciepłe miejsce- całuje mnie w policzek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz