Chłopcy bardzo ożywili się
tym, że zeszłam na dół. Przeszłam za Niallem do kuchni. Odstawiałam miski do
zlewu i stanęłam w miejscu. Dostałam wielkiego buziaka od Nialla na otuchę i
weszliśmy do salonu. Stanęłam przed chłopakami. Telewizor został od razu
wyłączony, a uwaga spadła na mnie.
-Wiem co wczoraj zaszło
i chciałabym się wam z tego wytłumaczyć. Proszę, abyście mnie wysłuchali-
opowiedziałam im całą historię mojego życia.- Nie chce od was współczucia, ani
pocieszenia. Zachowujcie się normalnie, tak jak do tej pory. Bardzo was za
wszystko przepraszam i też za to, że popsułam wam weekend. Jeżeli chcecie mogę
się wyprowadzić. Nie będę robić wam kłopotu.
-Po pierwsze to my
przepraszamy, a po drugie to nigdzie się nie wybierasz- powiedziałam Lou.-
Jesteś moją kuzynką i nie robisz nam kłopotu. Jesteś dla nas jak siostra.
-Jeżeli nie chcesz
współczucia, ani pocieszenia to chociaż niech Harry i Zayn wykonają swoją karę,
za przegranie z tobą- śmiej się Liam.
-Ciiii…- uciszają go
przegrani.
-Jeżeli nie chcecie to
nie musicie- śmieje się.
-Muszą- powiedzieli
jednocześnie Liam, Louis i Niall.
-Co to za kumple?!-
spytał Harry Zayna.
Niedługo potem Zayn i
Harry robili okrążenia wokół basenu. Uśmiałam się jak nigdy. Chłopaki
popstrykali im parę fajnych fotek, a ja schowałam głowę w klatkę Nialla.
Chociaż nie powiem, że nie podglądałam. Zdecydowanie nie zapomniany widok.
Później oglądaliśmy jakiś durnowaty film. Dochodziła dwudziesta druga.
-Dobra chłopaki ja
pójdę się położyć. Dobranoc- mówię im.
-Tak szybko?- pyta Zayn
zdziwiony.
-Jestem troszkę
zmęczona. Kolorowych- idę na górę.
Przebieram się w TO, kładę
się do łóżeczka i zasypiam błogim snem.
<<<Perspektywa Nialla>>>
Oglądaliśmy
jeszcze komedię kiedy usłyszałem dźwięk telefonu Natalie. Zostawiła go na dole.
Z chłopakami postanowiliśmy odebrać.
-Tak
słucham?- powiedziałem do mikrofonu.
-Natalie? To
ty?- pyta osoba po drugiej stronie głośnika.
-Nie to
Niall- przedstawiłem się.
-Hej. To z
tobą podobno przespała się moja przyjaciółka- śmieje się.
-Tak to ze
mną. A ty to pewnie jej przyjaciółka Suzan?- pytam, żeby się upewnić.
-Tak. W
sumie to dobrze, że z tobą rozmawiam. Mam prośbę.
-Słucham?-
jestem ciekawy co ma mi do powiedzenia.
-Natalie ma
za cztery dni urodziny. Wyślę jej paczkę z prezentem, ale czy ty mógłbyś
odebrać do z poczty, czy chociaż podać mi adres, abym mogła go wysłać-
tłumaczy.
-Okej. Adres
wyślę ci z mojego telefony, żeby Natalie się nie domyśliła i sam osobiście
odbiorę tę paczkę z poczty- obiecuję jej.- I tak ogólnie to fajnie, że Natalie
powiedziała nam o swoich urodzinach.- Mówię sarkastycznie.
-Ona nie
lubi swoich urodzin- mówi smutno.
-To przez
Lucasa?- pytam ostrożnie.
-Skąd o nim
wiesz?! Powiedziała ci?- pyta zdziwiona.
-Tak. Miała
lekkie załamanie wczoraj- opowiadam.
-Wiem, ale
powiem ci, że jeżeli powierzyła ci ten sekret to jesteś cholernym szczęściarzem
i musisz naprawdę na to zasługiwać- śmiej się.
-Dzięki.
Zaraz ci wyślę adres. Pa- żegnam się śmiejąc.
-Pa
szczęściarzu- wesoło się żegna.
Przemiła z
niej osoba. Nie dziwię się, że jest przyjaciółką Natalie. Jeżeli jest tak samo
żywiołowa i wyróżniająca się z tłumu jak ona to musi być naprawdę niezwykłą
osobą. Śmieje się sam do siebie.
-I co?- pyta
ciekawski Louis.
<<<Perspektywa Natalie>>>
Obudził mnie
potworny trzask i dźwięk roztłukiwanych przedmiotów. Wybiegłam pędem z pokoju i
skierowałam się w stronę dźwięku. Stanęłam w końcu przy drzwiach do pokoju
Harrego. Chciałam zapukać, ale gdy znowu usłyszałam huk weszłam do pokoju bez
pytania. To co zobaczyłam przechodziło najśmielsze pojęcie. Cały pokój był w
rozróbie. Porozwalane meble, pocięty materac, lustro rozbite, ubrania
porozwalane po całym pomieszczeniu, a w koncie zwinięty w kulkę siedział Hazza.
Pośpiesznie zamknęłam drzwi i przedarłam się przez pozostałości po meblach.
Usiadłam przed loczkiem i przytuliłam go mocno. Dopiero wtedy zorientowała się,
że tu jestem.
-Natalie? Co
ty tu robisz? Obudziłem cię? Przepraszam. Ja tylko… Nie wiem… Kobiety… Czemu
musi być tak do dupy?... Czy ja… Dziewczyny…- mówił nieskładnie.
-Ciiiii-
przytulił się do mnie.- Co się stało?- Zapytałam po dłuższej chwili ciszy.
-Nie chcę
cię zadręczać swoimi problemami. Masz ich więcej i to o wiele gorsze od moich-
mówi mi nie przestając mnie ściskać w talii.
-Jeżeli nie
chcesz, to nie mów, ale sądzę, że ci ulży - pogładziłam go po włosach.
-Poznałem
tydzień temu- otarł łzy i usiadł naprzeciwko mnie.- Poznałem fajną dziewczynę.
Ja się jej też chyba spodobałem. Nie jako Harry Styles celebryta, a jako
prawdziwy ja. Myślałem, że mogę jej
zaufać i powiedziałem jej dużo o nas i jak jest u nas w domu. Jak dogadujesz
się świetnie z Niallem. O wszystkim. Przepraszam…, naprawdę przepraszam- mówi,
a ja przytulam go mocniej niż wcześniej.- Dzisiaj dostałem od niej sms, że już
jej się znudziłem i, że opublikują wszystkie moje wyznania w gazecie. Napisała,
że dobrze zapłacili. Chodziło jej tylko o kasę, a nie o to co czuję. Myślałem,
że mogę jej ufać. Ja tak bardzo przepraszam cię Natalie. Powiedziałem, że
spędziłaś nago noc po pijaku z blondynem, ale też mówiłem, że to był głupi
żart. Pewnie to wytną. Ja cię tak bardzo przepraszam…- żali się.
-Będzie
dobrze Harry. Jest miliony dziewczyn na świecie. Lepszych niż ta, która cię
okrutnie zraniła- pocieszam go, a on jak małe dziecko kładzie się głową na
moich kolanach.
-Przepraszam-
powtarza to jak mantrę.
-Nic się nie
stało. Popiszą trochę, a później znajdą sobie inne mięso armatnie.
Szlocha.
Czuje jak jego tętno się uspokaja i z każdym wydechem wychodzi z niego cały
smutek, złość i wszystkie negatywne emocje. Gładzę go po włosach, aby uspokoić
go jeszcze bardziej. Niedługo potem jest już spokojny. Chwilę potem podnosi się
niespodziewanie i spogląda na mnie.
-Bardo ci
dziękuję. Dziękuję za wsparcie i wyrozumiałość- całuje mnie w policzek.
-Nie ma za
co- uśmiecham się do niego.- Trzeba tu ogarnąć zanim reszta wstanie.
-Okej-
wstaję po czym pomaga mi się pozbierać z podłogi.
-Zagramy w
pytania przy sprzątaniu?- proponuję.
-Okej. Ja
zaczynam. Mogą być bardzo osobiste?- upewnia się.
-Tak. Wal.
-Jesteś
dziewicą? Dobra to było głupie pytanie. Odpowiedź jest jasna.- chichoczę.
-A niby
dlaczego? Jaka jest ta jasna odpowiedź?
-No, że nią
jesteś. Jesteś dziewicą.
-Mylisz się-
mówię, a on staje jak wryty i patrzy na mnie wielkimi oczami.
-Naprawdę?
Taka niewinna dziewczynka jak ty? To niemożliwe!- mówi zaskoczony.
-Naprawdę-
chichoczę.
-Okejjjjj…- teraz
twoje pytanie.
-Czy Larry
istniał, albo istnieje?- pytam, gdy razem podnosimy szafę.
-Nie- śmieje
się.
-Okej. Twoja
kolej?- zbieram jego ciuchy z podłogi.
-Ile razy
uprawiałaś seks?- pyta z uśmiechem na ustach.
-Nie wiem.
Na pewno mieszczę się w granicach dziesięciu.
-Jaja sobie
ze mnie robisz?- pyta zdziwiony.
-Jaja to ty
masz w spodniach- karcę go za słownictwo.- I nie, nie żartuję.- Chichoczę.
-Jesteś
zaskakująca- ścieli łóżko.
-Wiem-
śmieje się po czym wkładam jego rzeczy do szuflady.
-A ta twoja
przyjaciółka… Jaka jest?- pyta z zaciekawieniem mi się przyglądając.
-Jest
świetna. I szczerze mówiąc to mogę ci powiedzieć, że jest w pewnym sensie
damską kopią ciebie- śmieje się.- Zazwyczaj nosi rurki i męskie t-shierty.
Świetna z niej dziewczyna. Można się z nią dogadać i jest za Larrym.- Spoglądam
kątem oka na Hazze, który uśmiecha się sam do siebie.- A tak dokładniej to ma
sześć kolczyków i parę tatuaży.
-Gdzie ma
kolczyki?- pyta szczerząc się jak głupi.
-A co cię to
tak interesuje?- pytam zaciekawiona.
-Nie mogę
wiedzieć?- chichoczę.
-Nie. Czy ty
mi chcesz zabrać przyjaciółkę?- przymrużam oczy oczekując odpowiedzi.
-No coś ty-
śmieje się i unosi ręce w górę w geście obronnym.
-No ja
myślę- chichoczę.- Gotowe.
Staję na
środku pokoju z Harrym, aby zobaczyć dokładniej nasze arcydzieło. Pokój wygląda
prawie tak jak wcześniej, oprócz rozbitego lustra i pociętego materacu.
Zamietliśmy jeszcze podłogę i śmiejąc się z żartu Harrego zeszliśmy na dół do
kuchni. Oczywiście wszyscy już wstali i jedli śniadanko.
-Ja nie chcę
nic mówić…- zaczął Zayn.
-To nie mów-
uciszyłam go.
Wiedziałam
co ma do powiedzenia. Gdy zaczął swoje zdanie zorientowałam się, że jestem w
mojej skromnej piżamie. Nie chciałam słyszeć znowu, że się z kimś przespałam.
Nie wiedziałam też czy Hazza chce się tłumaczyć, więc zakończyłam temat.
-Dzisiejszą
noc spędziłam sama u siebie w pokoju- siadam do stołu koło Nialla.
-Jak się
spało?- pyta mnie blondyn.
-Całkiem
dobrze- uśmiecham się do niego, po czym podkradam mu z talerza kanapkę.
-Pozwolisz
jej tak bezkarnie kraść twoje kanapki?!- pyta zaszokowany Liam.
Niall tylko
wzrusza ramionami, po czym uśmiecha się wesoło do mnie. Niebieskooki wstaje bez
słowa i przynosi mi szklankę soku pomarańczowego. Rzucam mu ciche dziękuję
po czym słyszę dźwięk mojego telefonu. Dzwoni ciocia. Odbieram. Po dłuższej
chwili rozmowy umawiam się z ciociom i
kuzynką na spotkanie w kawiarni o jedenastej, po czym kończę rozmowę.
-Która
godzina?- pytam chłopaków.
-Za pięć
dziesiąta- mówią chórkiem.
Na tą wieść
reaguję krzykiem: ,,Jasna cholera! Nie zdążę!’’, a chłopacy oczywiście się
śmieją. Wpadłam z hukiem do pokoju, wzięłam krótki prysznic, przebrałam się w TO i o
dziesiątej czterdzieści byłam gotowa. Zeszłam na dół i ogłosiłam komunikat o
tym, który mógłby mnie zawieźć na spotkanie. Zgłosili się wszyscy oprócz Lou.
Kuzynkowi dupki się nie chce ruszyć. Olałam to. Pierwszy dobrał się do kluczyków
Niall, więc jednocześnie postanowił, że to on mnie zawiezie. No cóż, szczerze
to też bym się biła o zawiezienie siebie na spotkanie XD. Niestety przy takich
przystojniakach nie mam szans. Szkoda. W świetnym nastroju Niall zawiózł mnie
do kawiarni. Powiedział, że jak tylko będę chciała wrócić to mam zadzwonić,
będzie niedaleko w centrum handlowym. Pożegnałam się z nim dużym przytulasem i
ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. Dziewczyny przywitały mnie ciepło.
Zamówiłyśmy kawę, pogadałyśmy o naszym życiu. Niecałe dwie godziny później
ciocia musiała iść do pracy, więc zostawiła nas same. Godzinę później
pożegnałam się z kuzynką, bo musiała iść na spotkanie i weszłam do lokalu obok.
Do NAJLEPSZEJ restauracji na świecie- Nando’s. Oczywiście kogo tam zastałam?
Niall. Co za niespodzianka! Podeszłam do niego od tyłu i dałam mu buziaka w
policzek. Podskoczył jak oparzony.
-Zostałeś
przyłapany na gorącym uczynku- śmieje się.
-Nie strasz
mnie więcej- oddycha nerwowo i przełyka jedzenie.
-Okej. Nie
będzie więcej buziaków- wyrzucam ręce w górę.
-Jak ja
ciebie…- wyprowadził powietrze ze swoich płuc. Chwilę później siedział już przy
mnie i mnie gilgotał.
-Niall
proszę… Jesteśmy w miejscy publicznym…- nie mogłam przestać się śmiać.
-Co mnie to
obchodzi?
-Obiecuję ci
więcej nie dokuczać, tylko proszę puść mnie- próbowałam odepchnąć jego ręce.
Przestał mnie
gilgotać i objął mnie w talii.
-Będziesz mi
dokuczać- stwierdził patrząc mi głęboko w oczy.
-Będę-
uśmiechnęłam się szeroko do niego.
-Mogę cię
gdzieś zabrać?- pyta niepewnie.
-Okej-
całuje go w policzek, zabieram torebkę i kieruję się do samochodu.
Jedziemy
jakieś dwadzieścia minut, a ja próbuje wycisnąć różnymi sposobami od blondyna
gdzie mnie zabiera. Chwilę później wjeżdżamy na teren naszej posiadłości.
Zabiera mnie do domu?! Coś tu nie gra! Wchodzimy do mieszkania, a chłopacy jak
gdyby nigdy nic oglądają film. Coś jest
nie tak!
-Mogę cię o
coś prosić, ale musisz to wykonać bez zastanawiania się i nie pytać?
-Mów- mówię
niepewnie.
-Idź spakuj się na dwa dni.
Wyjeżdżamy w ciepłe miejsce- całuje mnie w policzek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz