sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 2

Biorę bardzo długi prysznic. Przebieram się w TO  i suszę włosy. Wiąże je w kitkę. Wychodzę z łazienki, a na moim łóżku leży duża biała kartka. Biorę ją i czytam.
           
,,Na poprawę dzisiejszego humoru po zwiedzaniu Londynu mam dla ciebie małą niespodziankę. Liczę, że ci się spodoba.

PS Jeśli będziesz miała jeszcze jakiś koszmar i nie mogła zasnąć możesz wpaść do mnie. Nie będę miał nic przeciwko. ;)
Niall
<3,,

            Uśmiechnęłam się pod nosem. Kochany z niego człowiek. Patrzę na zegarek. Czwarta rano. Trochę wcześnie, ale co tam. Po cichu schodzę na dół i idę do kuchni. Wzięłam jogurt i szklankę soku pomarańczowego, po czym udałam się z powrotem do mojego pokoju. Położyłam posiłek na szafce nocnej i z wziętym chwile temu laptopem wskoczyłam na łóżko. Okryłam się kołdrą i włączyłam komputer. Postanawiam poczytać trochę o naszych chłopakach. Przeglądam różne strony z One Direction. Czasami nie mogę powstrzymać się od śmiechu, np. na tym video z Kevinem i Lou. Mam durnowatego kuzyna! Ściągnęłam ich trzy albumy, trochę wywiadów i zdjęć.
            Siedziałam już cztery godziny na Internecie. Oczy strasznie mnie bolały, więc postanowiłam zejść na dół. Skierowałam się do kuchni, gdzie tak jak wczoraj był już blondyn. Tym razem smażył naleśniki. Nie widział jak wchodzę, bo stał tyłem do wejścia. Podeszłam do niego na paluszkach i dotknęłam lekko jego ramienia. Podskoczył jak oparzony.
            -Nie strasz mnie mała- śmiej się.
            -Dostanę jednego?- wskazałam na naleśniki.
            -Pewnie- odpowiada radośnie.- Siadaj, zaraz przyniosę.- Mówi i popycha mnie w stronę krzesła.
            -Ale ja mogę pomóc- mówię mu.
            -Nie. Zaraz ci przyniosę- sadza mnie na krześle.
            -To chociaż mogę wziąć sok?- pytam błagalnie.
            -Nie. Ja przyniosę. Ty miałaś ciężką noc. Dzisiaj robię wszystko za ciebie- daje mi buziaka w policzek i wraca do smażenia naleśników.
            Śmieje się na jego zachowanie, ale on na to nie zważa. Nie całe trzy minuty później przede mną na stole stoi talerz z górą naleśników z czekoladą, bitą śmietaną i truskawkami oraz sok pomarańczowy. Moja jedyna myśl to ,,Ile tu kalorii?’’.
            -Nie było jeszcze czegoś co ma więcej kalorii?- pytam sarkastycznie.
            -Są jeszcze kulki dekoracyjne- odpowiada całkiem poważnie i siada obok mnie.
            -Nialler. To było pytanie sarkastyczne- śmieje się.
            -Czy ty się odchudzasz?- przymruża oczy i oczekuje odpowiedzi.
            -Nie. Po prostu mało jem- odpowiadam po czym biorę łyk soku.
            -To wszystko co jest na twoim talerzu musi zniknąć- karze.
            -Ale…- zaczynam.
            -Nie ma żadnego ,,ale’’, a później jedziemy zwiedzać miasto- mówi stanowczo.
            Ja już nic nie mówię tylko zaczynam jeść. Na talerzu jest około sześć naleśników. Po trzecim już nie mogę wcisnąć w siebie więcej. Niall prosi, błaga, ale mój organizm na sam widok jedzenia, chce wszystko zwrócić. Blondyn w końcu odpuszcza  i pozwala mi iść wziąć torebkę. Wchodzę do mojego pokoju, biorę torebkę i udaję się zgodnie z umową na dół. Chłopak czeka już tam na mnie. Uśmiecham się do niego szeroko, a on to odwzajemnia.
            -Pięknie wyglądasz- prawi mi komplement.
            -Nie ładnie kłamać- mówię po czym pstrykam go w nos.
            -Ja nigdy nie kłamię- robi minę zbitego pieska.
            -Niech ci będzie- wywracam oczami.- Idziemy?
            -Oczywiście- śmieje się po czym otwiera mi drzwi.
            -Umiem otwierać drzwi- mówię mu.
            -Wiem, ale ja to robię lepiej- szczerzy się.
            -Taaa- śmieje się.
            Wychodzimy z domu i kierujemy się w stronę samochodu blondyna. Oczywiście otwiera mi drzwi, na co marudzę. Nie zwraca na to uwagi i idzie z drugiej strony na swoje miejsce za kierownicą. Niestety jeszcze nie zrobiłam prawa jazdy. Na szczęście  niebieskooki jest ode mnie starszy o dwa lata i ma prafko. Za tydzień będę miała dziewiętnaście lat i liczę, że nikt nie będzie pamiętał. Oczywiście Zuzu będzie. No i mama.
           
***

            Zwiedziliśmy już cały Londyn. To naprawdę piękne miasto, chociaż pogoda tu jest bardziej kapryśna niż w Polsce.
            -Czas na niespodziankę- mówi Nialler i otwiera mi drzwi od samochodu.
            -Powiedz mi co to będzie- proszę wysiadając z auta.
            -Już mówiłem, że niespodzianka- przedrzeźnia mnie i się śmieje.
            -Super- marudzę.
            Niall zamyka pojazd i bierze mnie za rękę. Staję przodem do mnie i patrzy na mnie ciągle się uśmiechając. Nie mam pojęcia o co mu chodzi, ale nic nie mówię. Wpatruje się w jego piękne niebieskie oczy i tonę! Czemu?! Czemu?! Czemu?! Moje emocje wariują, gdy jest blisko mnie, a co dopiero gdy trzyma mnie za rękę. Mój puls przyśpiesza i serce bije coraz mocniej.
            -Może trochę późno pytam- odzywa się w końcu.- Chciała byś iść ze mną na lody do parku? To taka nieoficjalna randka.- Pyta trochę się rumieniąc, a mnie paraliżuje.
            -Tak. Z wielką chęcią- odpowiadam po dłuższej chwili ciszy i uśmiecham się.
            Chłopak wypuszcza z płuc głośno powietrze, na co chichoczę. Trzymając się nadal za rękę ruszamy w stronę małej lodziarni przy parku. Sprzedawca miło wita się z nami i pyta na jakie lody mamy ochotę.
            -Natalie?- pyta blondyn.
            -Miętowe proszę- odpowiadam.
            -Dla pana?- pyta lodziarz.
            -Ciasteczko.
            Oczywiście Nialler za wszystko zapłacił, chociaż się buntowałam. Potem poszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce. Cały czas nie przestając na siebie patrzeć i rozmawiać. Rozmawialiśmy właściwie o wszystkim i o niczym. Tematy nam się nie kończyły, do momentu, aż podeszła do nas mała dziewczynka ze starszą kobietą.
            -Mogę prosić autograf dla wnuczki, jest wielką fanką?- zapytała kobieta.
            Blondyn spojrzał na mnie pytająco, a ja pokiwałam głową na znak zgody. Wziął dziewczynkę na kolana, a ona podała mu notatnik i długopis.
            -Jak masz na imię księżniczko?- zapytał Niall i uśmiechną się szeroko do niej.
            -Natalie- odpowiedziała na co niebieskooki się zaśmiał.
            -To też jest Natalie- wskazał dziewczynce mnie.
            Uśmiechnęłam się do niej, a ona to odwzajemniła i przyciągnęła blondyna bliżej. Zaczęła szeptać mu coś na ucho. Chłopak tylko chichotał.
            -Dobrze. Mądra z ciebie księżniczka- powiedział w końcu i zestawił ją na ziemię.
            -Bardzo dziękujemy i przepraszamy, że przeszkodziłyśmy- mówi kobieta.
            -Nie ma problemu- odpowiadam i macham dziewczynce gdy odchodzi.
            Gdy  babcia i jej wnuczka znikają za zakrętem przenoszę wzrok na blondyna i patrzę na niego pytający wzrokiem. Jestem ciekawa co dziewczynka mu powiedziała.
            -Co?- pyta w końcu.
            -Ta Natalie. Mogę wiedzieć co ci powiedziała?- pytam i robię słodką minkę.
            -Powiedziała- chichoczę i przysuwa się lekko do mnie.- Że gdybyś miała zostać moją dziewczyną to nie miała by nic przeciwko. Powiedziała też, że jesteś bardzo ładna.- Śmiejemy się razem i patrzymy sobie w oczy.
            -Chyba musimy już iść. Lou będzie się niepokoił- mówię mu.
            -Masz rację. Odprowadzę cię pod same drzwi- wybuchliśmy gromkim śmiechem.
            Wstaliśmy z ławki i skierowaliśmy się do samochodu chłopaka. Po drodze spotkaliśmy jeszcze małą Natalie i jej babcie. Pożegnała się z nami i nawet mnie uściskała. Szepnęła mi do ucha ,,Nie zapomnijcie o mnie’’. Oczywiście blondyn otworzył mi wszystkie drzwi jakie były po drodze, włącznie z furtką od placu zabaw, gdzie była mała Natalie.
            Weszliśmy do domu zmęczeni całym dniem.  

2 komentarze:

  1. Nominuję twojego bloga do Libster Awards więcej informacji szukaj tutaj -----> http://onemoments-twoworlds-zayn-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! :) Gratulacje! Zostałaś nominowana przez blog http://daydream-fanfiction-1d.blogspot.com/ do nagrody Libster Blog Award.Po więcej informacji zajrzyj do notki ''Libster Award'' na blogu DayDream.

    OdpowiedzUsuń